Powrót Bena (2018) - Powrót syna marnotrawnego

lutego 07, 2019


Choćbym bardzo chciała – to nie mogę się oprzeć pokusie porównywania „Powrotu Bena” do filmu „Mój piękny syn”. Tak o nowym obrazie z Julią Roberts pisze Marta Szczepańska, która zaprasza na nową recenzję.

To wszystko przez to, że „Mój piękny syn” i „Powrót Bena” weszły na ekrany w podobnym czasie. A oba to filmy o młodych narkomanach, którym rodzic pomaga wyjść z nałogu. Nie da się ich zatem nie porównywać. Owszem – w pierwszym u boku marnotrawnego stoi ojciec, a w drugim – matka, ale te filmy są bardzo podobne. I na podobnym poziomie.

Gdybym jednak chciała wskazać różnicę – to gwiazdy w „Moim pięknym synu” są dwie: grający ojca Steve Carell i jego syna Nica - Timothée Chalamet. W „Powrocie Bena” gwiazda jest jedna – to Julia Roberts. Jej postać jest wiodąca, inni po prostu w tym filmie są. Czy to kwestia scenariusza (w historii Nica – ojciec i syn partnerują sobie, w opowieści o Benie – matka kontroluje) czy jednak umiejętności aktorskich? Myślę, że raczej to drugie.

Nie ma co ukrywać, że Julia Roberts świetne się czuje w takich, nazwijmy to: „interwencyjnych” rolach. Nie bez powodu dostała Oskara dopiero za rolę Erin Brockovich (2000), choć wcześniej była nominowana np. za Pretty Woman. Postać zaangażowanej matki trójki małych dzieci w tym pierwszym filmie, wypadła jednak tak przekonująco, że nie dziwi, że twórcy historii o Benie, właśnie ją widzieli w roli jego matki. A że filmy dzieli 18 lat różnicy, to dlatego Roberts mogła z powodzeniem zagrać Holly - matkę dorosłego już syna. Jej heroiczna wręcz walka i doskonale wyważone emocje na ekranie magnetyzują (tak samo przekonująco wypada, gdy płacze z bezsilności jak i wtedy, gdy mocno i zdecydowanie walczy o prawdę). Lucas Hedges, grający uzależnionego Bena Burnsa, nie ma takiej siły „rażenia”.

„Powrót Bena” oceniam zatem nieco niżej niż „Mojego pięknego syna” (któremu dałam 8 gwiazdek). Historia chłopaka, który wraca na święta z odwyku i nie potrafi odciąć się od przeszłości, jest dobra, ale nie - znakomita. Może, gdyby było w niej więcej punktów odniesienia niż postać Julii Robert, to zasłużyłby na wyższą ocenę. A tak, dostaje ode mnie 7,5 gwiazdki.

autorka: Marta Szczepańska

You Might Also Like

0 komentarze

Flickr Images