Spojrzenie na słowa - czyli dialogi filmowe i serialowe (odc.2)
kwietnia 03, 2015
Zapraszam na drugi odcinek ciekawych dialogów filmowych i serialowych.
Dzisiaj, między innymi dramat w reżyserii wybitnego reżysera Martina Scorsese "Taksówkarz", serial medyczny "Dr House", w którym główną rolę zagrał brytyjski aktor Hugh Laurie oraz thriller gangsterski z1992 roku "'Wściekłe psy".
Taksówkarz (1976)
Dyspozytor: Czemu chcesz
to robić, Bickle?
Travis: Nie mogę spać.
Dyspozytor: Na to są kina
porno.
Travis: Próbowałem już
tego.
Dyspozytor: A teraz co
robisz?
Travis: Teraz? Jeżdżę
przez całą noc. Metrem, autobusami. Równie dobrze mogę na tym zarabiać.
Dyspozytor: Chcesz
pracować w Harlemie?
Travis: Wszędzie, o każdej
porze.
Dyspozytor: Żydowskie
święta?
Travis: Wszystko mi jedno.
Dyspozytor: Pokaż prawo
jazdy. Wykroczenia?
Travis: Jestem czysty.
Czysty jak moje sumienie.
Łowca androidów (1982)
Tyrell: Im krótszy jest
płomień, tym większy błysk. Twój błysk był jednym z najjaśniejszych. Spójrz na
siebie. Cudowne dziecko. Nieźle się udałeś.
Roy Batty: Dokonałem…
spornych rzeczy.
Tyrell: Ale również
niezwykłych. Wykorzystaj każdą chwilę.
Roy Batty: Aby bożek
biomechaniki mógł cię ujrzeć w niebiosach.
Przeminęło z wiatrem (1939)
Scarlett O'Hara: Proszę,
zabierz mnie ze sobą.
Rhett Butler: Skończyłem
ze wszystkim. Chcę spokoju. Chcę sprawdzić, czy gdzieś znajdę jeszcze|życie
pełne uroku i piękna. Wiesz, o czym mówię?
Scarlett O'Hara: Wiem, że
cię kocham!
Rhett Butler: To twoje
nieszczęście.
Scarlett O'Hara: Jeśli
odejdziesz, dokąd pójdę? Co zrobię?
Rhett Butler: Szczerze
mówiąc, moja droga, nic mnie to nie obchodzi.
Jak rozpętałem drugą wojnę
światową (1970)
Franciszek Dolas: Musimy
walczyć o Polskę.
Sierżant Kiedros: O jaką
Polskę chcesz walczyć?
Franciszek Dolas: O jaką
Polskę? Przecież Polska jest tylko jedna…
Dr House (2004-2012)
Dr Wilson: Nie chcesz, by
twoja noga była zdrowa.
Dr House: Zaczyna się…
Dr Wilson: Gdybyś miał
dobre życie, gdybyś był zdrowy, nie miałbyś powodu, aby być wrednym, nie
miałbyś powodu, by nienawidzić życia.
Dr House: Jest luka w
twoim wywodzie. Jeśli lubię nienawidzić życie, to wcale go nie nienawidzę,
tylko się nim cieszę.
Dr Wilson: Nie powiedziałem,
że to racjonalne. Test na HIV daje prawidłowy wynik w 99 procentach, co znaczy,
że żyją ludzie, których test był pozytywny i którzy egzystują w beznadziei
przez miesiące czy lata, zanim dowiedzą się, że są zdrowi. Paradoksalnie
reagują nie radością, a gniewem. Wpadają w depresję. Nie dlatego, że chcieli
umrzeć, ale dlatego, że dzięki chorobie na nowo zdefiniowali siebie. I nagle
to, co ich stworzyło, okazuje się nieprawdziwe.
Dr House: Nie
zdefiniowałem siebie z powodu nogi.
Dr Wilson: Nie, poszedłeś
krok dalej. Jedyny sposób, dzięki któremu mogłeś poradzić sobie ze swoim
kalectwem, to wmówienie sobie, że ono nic nie znaczy. Więc zredefiniowałeś
wszystko. Odrzuciłeś to, co fizyczne. Wszystko, co nie jest zimne,
skalkulowane, zintelektualizowane.
Wściekłe psy (1992)
Pan Biały: Prawie mnie
zabiłeś, dupku! Gdybym miał pojęcie kim jesteś, w życiu nie zgodziłbym się na
pracę z tobą! Pan Blond: Będziesz szczekał cały dzień, pieseczku, czy będziesz gryzł? Pan Biały: Że co? Wybacz, nie załapałem. Mógłbyś powtórzyć? Pan Blond: Będziesz szczekał cały dzień, pieseczku, czy będziesz gryzł? Pan Różowy: Wy dwa dupki, uspokójcie się do kurwy nędzy! Co, jesteśmy na
placu zabaw? Tylko ja tu jestem profesjonalistą? Zachowujecie się jak banda
jebanych czarnuchów! Pracowaliście kiedyś z czarnuchami? Zawsze pieprzą, że się
pozabijają nawzajem. Pan Biały: Sam mówiłeś, że byś go rozwalił. Pan Blond: Tak, kurwa, powiedziałeś? Pan Różowy: Tak zrobiłem, okej? Ale to było wtedy. Teraz, ten facet jest
jedynym, któremu ufam całkowicie. Jest zbyt morderczy, żeby być z glinami. Pan Biały: Jesteś po jego stronie? Pan Różowy: Chuj ze stronami! To czego tu potrzebujemy, to solidarność!
Ktoś nam wetknął w dupę rozpalony do czerwoności pogrzebacz i chcę wiedzieć,
kto go trzyma! Kurwa. Słuchajcie, wiem, że nie jestem gnojkiem. (do Pana
Białego) Jestem pewien, że jesteś w porządku (do Pana Blonda) i
jestem zajebiście przekonany, że jesteś na poziomie. Więc spróbujmy odkryć, kto
jest zły, dobra? Pan Blond: Rany, to były dopiero emocje. Pewnie jesteś wielkim fanem Lee
Marvina, czyż nie? Taa, ja też. Kocham tego gościa. Serce wali mi tak szybko,
że chyba dostanę zawału. Mam na zewnątrz coś, co chciałbym wam pokazać,
chodźcie za mną.Pan Biały: Iść za tobą? Dokąd? Pan Blond: Do mojego auta. Pan Biały: A co, zapomniałeś frytek, żeby zagryźć colę? Pan Blond: Nie, już je zjadłem. Mam coś, co pewno chcielibyście
zobaczyć, bądź co bądź. Pan Biały: Co? Pan Blond: To będzie niespodzianka. Ale na pewno wam się spodoba,
chodźcie.
Joe Black (1998)
Śmierć: Wielkiemu Billowi
Parrishowi zabrakło słów. Człowiek, który bez mrugnięcia okiem szermuje
pojęciami równie wielkimi, jak miłość, szczęście, czy sens życia, siebie
stawiając za wzór. Łatwo jest dawać rady innym, nieprawdaż?
William Parrish: Co to ma
znaczyć? Kim jesteś?
Śmierć: Tysiąclecia
pomnożone przez eony, podniesione do wieczności. Tyle czasu jestem obecny wśród
was. Ale to twoja osoba przyciągnęła moją uwagę. Nuda sprawiła, że dałem się
porwać ciekawości, najpotężniejszej sile sprawczej wszechświata i przybyłem.
William Parrish: Po co?
Śmierć: By się rozejrzeć
nim cię zabiorę.
William Parrish: Dokąd?
Śmierć: Potrzebny mi ktoś
doświadczony i kompetentny, jak ty. Dlatego cię wybrałem.
William Parrish: Do czego?
Śmierć: Byś mnie
oprowadził, pokazał w świat. W zamian dostaniesz…
William Parrish: Co?
Śmierć: Czas. Minuty, dni,
tygodnie. Tyle ile zdołasz kupić. Pamiętaj, że nie mogę się nudzić.
Władca Pierścieni: Powrót króla (2003)
Pippin: Nie myślałem, że
to skończy się w ten sposób.
Gandalf: Skończy? To nie
koniec podróży. Śmierć to tylko kolejna ścieżka, którą wszyscy musimy podążyć.
Znika szara, deszczowa zasłona tego świata i wszystko spowija srebrzysty blask.
A potem widzisz…
Pippin: Co, Gandalfie? Co
widzę?
Gandalf: Białe wybrzeże. I
to, co za nim… daleką zieloną krainę, skąpaną w blasku wschodzącego słońca.
Pippin: To chyba nie jest
takie złe.
Gandalf: Nie, nie jest.
Dzień świra (2002)
Adam: Może powtórzymy
angielski?
Sylwek, syn Adama: Nie, no
co ty, tato?
Adam: A odmień „być”.
Sylwek: No, daj spokój.
Adam: No odmień, no.
Sylwek: Weź się, tato.
Adam: No. Bo nie
odmienisz.
Sylwek: Taa, nie odmienię.
Adam: No to odmień. No: I.
Sylwek:I.
Adam:Am.
Sylwek:Am.
Adam:I am.
Sylwek: No wiem, I am.
Adam:You are.
Sylwek:You are. No, sam powiem.
Adam: Ale nie mówisz.
Sylwek: Bo ty...
Adam: Co ja? Co ja?
Sylwek: Mnie stresujesz.
Adam: Ja cię stresuję,
kurwa?! Uczysz się tego piąty rok w szkole i na kursach, i wszystko to jak krew
w piach!
Sylwek: Taa, krew, od
razu.
Adam: I bo czego to jest
odmiana?
Sylwek: No jak czego?
Adam: No, jakiego słowa?
Sylwek: No słowa,
normalnie.
Adam: Posiłkowego!
Sylwek: No.
Adam: Jakiego?!
Sylwek: Posiłkowego.
Adam: Jakiego
posiłkowego?! To...
Sylwek:Am?
Adam:To be, kurwa, or not to be! O tym też
nie słyszałeś?!
Anioły w Ameryce (2003)
Roy: Czy mogę o coś
zapytać, sir? Norman: Sir? Roy: Jak jest… potem? Kiedy te męczarnie się skończą? Norman: Piekło czy niebo? (…) Jest jak San Francisco. Roy: Miasto. Dobrze. Martwiłem się, że to będzie ogród. Nienawidzę tego
gówna. Norman: Wielkie miasto… porośnięte chwastami… ale kwiatowymi chwastami.
Na każdym zakręcie niszcząca ekipa i coś nowego i pokręconego wznosi się
zjadliwie. Okna znikają w każdym monumencie, jak złamany ząb… piaszczysty wiatr
i szare, niebo pełne kruków. Roy: Izjasz. Norman: Ptaki proroka, Roy. Stosy śmieci… ale wyryte w kamieniach jak
rubiny i obsydian… i diamentowe krowy plujące śliną w wiatr… i ustawianie
straganów. I każdy w Balenciaga przyodziewa togę z czerwonymi stanikami.
Wielkie pałace pełne muzyki i światła. Rasowy bezwstyd i zażenowanie płci. A
wszystkie bóstwa… są na Kreolu. Mulat. Brązowy jak ujścia rzek. Rasa, gust i
historia… zostały w końcu pokonane. Ale Ciebie tam nie będzie. Roy: A niebo? Norman: To było niebo, Roy.
„Ludzie, którzy czytają coś ukrywają. Ukrywają, kim naprawdę są. Ludzie, którzy coś ukrywają, nie zawsze lubią to, kim są."
Tamte dni, tamte noce (2017
1 komentarze
Ta rozmowa z "Dnia Świra" nigdy nie wyleci mi z głowy <3
OdpowiedzUsuń