Okiem Agaty: filmowe fascynacje - Lektor (The Reader, 2008).
listopada 21, 2015
Jak w każdą sobotę zachęcam do przeczytania recenzji, przygotowanej przez Agatę.
W tym tygodniu "Lektor", film przejmujący i skłaniający do myślenia. Zasłużony Oskar dla Kate Winslet za ogromnie wymagającą rolę zbrodniarki, widzianej oczyma mężczyzny, który pokochał ją u progu dorosłości i nie potrafił o niej zapomnieć przez całe dorosłe życie.
Lektor (The Reader),
2008
Pierwsza miłość może być tym uczuciem, które wytyczy drogę
na przyszłość człowieka i zaważy na jego dalszym losie. To, w jakich
okolicznościach wejdziemy w świat dorosłości determinuje nasz stosunek do intymności, uczuć, przeżywania
więzi. Do takich wniosków dochodzimy, gdy widzimy Michaela, prawnika, który nie
potrafi zapomnieć o wydarzeniach z przeszłości. Michael jest samotnym i nieco
wycofanym mężczyzną. Ma za sobą nieudane małżeństwo. Jego relacje zarówno z
matką jak i z córką są chłodne. Nie pojawił się na pogrzebie własnego ojca. Za
to nie potrafi zapomnieć o kobiecie, w której zadurzył się jako piętnastolatek,
i którą próbował zrozumieć całe swoje
życie. Chyba nawet jako dojrzały mężczyzna nie potrafi pogodzić się z faktem,
iż został wykorzystany i porzucony przez cyniczną osobę, która w przeszłości
dopuszczała się strasznych zbrodni.
„Lektor” to film na wskroś przejmujący. To obraz o ludziach
złamanych przez zbrodnie II wojny światowej, zarówno w pierwszym jak i w drugim
pokoleniu. Oto mamy 1958 rok i Michaela, dziecko wojny, który jako nastolatek
spotyka na swojej drodze piękną, trzydziestosześcioletnią Hannę. Ich pierwsze
spotkanie jest przypadkowe. Hanna pomaga Michaelowi, gdy ten wymiotuje w bramie
kamienicy, w napadzie mdłości towarzyszącym rozpoczynającej się u niego
szkarlatyny. Po długiej rekonwalescencji młody człowiek odnajduje swoją
wybawicielkę. Dość szybko wywiązuje się między nimi płomienny romans, któremu
towarzyszy czytanie na głos klasyki literatury przez tytułowego „Lektora”.
Pewnego dnia kobieta znika…
I może byłby to kolejny banalny film o losach młodego
chłopca uwiedzionego przez starszą, dojrzałą kobiet ę, gdyby nie to, że ów
wątek młodzieńczej miłości przechodzi w dużo mroczniejszy motyw. Otóż, po kilku
latach ten sam Michael, teraz już student prawa, przedstawiciel pierwszego
powojennego pokolenia, tak chętnie odcinającego się od grzechów ojców i
potępiającego zbrodnie nazizmu, przypadkowo natrafia na swą młodzieńczą miłość na sali sądowej i dowiaduje się o jej dawnych
uczynkach. Otóż, dwudziestokilkuletnia Hanna była strażniczką obozu w
Auschwitz. Właśnie tam wybierała sobie młode dziewczęta, aby czytały jej do
snu, a następnie z całą bezwzględnością pozbywała się światków swego
analfabetyzmu, przeznaczając lektorki na stracenie. Teraz, jako jedna z wielu
podsądnych prędzej zgodzi się wziąć na siebie winę za wszystkie zarzucane jej
zbrodnie, niż przyzna się do tego, iż nie potrafi czytać…
Już i tak zanadto uchyliłam rąbka fabuły. Nie będę zatem
kontynuować jej przytaczania. Dodam tylko, że dla mnie szczególnie fascynujący
jest dorosły Michael, nadal nie pogodzony ze sobą, ze swoimi dawnymi porywami
serca, z teraźniejszością, wciąż szukający zrozumienia i odkupienia. Czy starczy
mu odwagi, aby bronić prawdy ? Czy wyzwoli się spod demonów dawnej miłości?
Czym jest miłość a czym fascynacja? Aby odpowiedzieć na te pytania chyba nie
wystarczy jednorazowe obejrzenie filmu. Być może przydałby się „Lektora” seans
wielokrotny, a do tego lektura bestselerowej powieści Bernharda Schlinka o tym
samym tytule, która stałą się pierwowzorem obrazu.
Jedno jest pewne: „Lektor” to film niełatwy, wymagający
skupienia, ale wart obejrzenia. Jego wyjątkowość opiera się na doskonałej grze
aktorskiej triady: David Kross (młody Michael), Ralph Fiennes (dojrzały
Michael) i oskarowa Kate Winslet (Hanna Shmitz).To dzięki nim możemy podziwiać
świat lat pięćdziesiątych, sześćdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku, w
którym okropieństwa II wojny światowej wciąż czekają na swoją pokutę i
rozgrzeszenie, wpływając – w sensie bezpośrednim i pośrednim – na ludzkie losy.
I, co wyjątkowe, jest to świat zindywidualizowany, sprowadzony do losów garstki
osób. Na pierwszym planie nie mamy Auschwitz, komór gazowych i Zagłady. Mamy
natomiast pustkę. Ta pustka wypełnia Hannę, a następnie dotyka Michaela. On,
chyba nie całkiem świadomie, przenosi ją na kolejne relacje z bliskimi. A czy
udało mu się ją w końcu wypełnić? Serdecznie zachęcam do obejrzenia filmu.
Warto.
„Ludzie, którzy czytają coś ukrywają. Ukrywają, kim naprawdę są. Ludzie, którzy coś ukrywają, nie zawsze lubią to, kim są."
Tamte dni, tamte noce (2017
0 komentarze