Okiem Agaty: filmowe fascynacje - Kung Fu Panda 3 (Kung Fu Panda 3, 2016)

maja 02, 2016


Zapraszam do przeczytania kolejne recenzji autorstwa Agaty.
Dzisiaj macie okazje przeczytać recenzje animacji studia DreamWorks „Kung-Fu Panda 3”

Kung Fu Panda 3 (Kung Fu Panda 3, 2016, reż. Jennifer Yuh, Alessandro Carloni)
Gdy pierwszy raz zetknęłam się z „Kung Fu Pandą” pomyślałam, że to po prostu kolejny przykład animacji porządnie wykonanej nowoczesną techniką komputerową. Jest tam kilka gagów, ciekawa historia, sympatyczni bohaterowie, błyskotliwy dubbing. Ot, jeszcze jeden film rysunkowy dla małoletniej publiczności opowiedziany tak, aby dorosłe osoby towarzyszące przez półtorej godziny seansu nie ziewały z nudów. Dziś, po obejrzeniu trzeciej części przygód miśka Po dostrzegam, że opowieść o Smoczym Wojowniku to jednak coś więcej: to pomysł fabularny, w którym jest miejsce i na komizm, i na dydaktykę i na odniesienia religijne i filozoficzne, podany w doskonale skomponowanym, lekkostrawnym sosie.


Dzięki sprytowi i zwinności twórców „Kung Fu Panda 3” to film dla każdego. Został tak pomyślany, aby każdy znalazł w nim coś dla siebie. Najmłodsi z pewnością docenią sceny walki i slapstickowe żarty oraz energetyczną ścieżkę dźwiękową. Miłośnikom animacji powinien spodobać się świat wyczarowany przez magików komputerowych z wytwórni Dream Works. Widzowie dojrzalsi zwrócą zaś baczniejszą uwagę na przemianę głównego bohatera i drogę, jaką musiał przebyć aby z nieporadnego ucznia stać się dojrzałym nauczycielem.

To, czego niegdyś nie znosiłam, a co aktualnie cenię w tej kreskówce, to brak pogłębionego, fizycznego podobieństwa animowanych bohaterów do aktorów użyczających im głosów w oryginalnej wersji językowej. Postaci mają własne rysy twarzy, indywidualny dynamizm, spersonalizowany sposób poruszania się i wysławiania. Niekoniecznie jest on wzorowany na osobach istniejących w realnym świecie. Dzięki temu zamiast wrażenia, że mam do czynienia z komputerowo wygenerowanymi, nieco zezwierzęconymi awatarami słynnych aktorów, mam poczucie jakbym obcowała z osobnymi, jakże realistycznymi tworami. Łatwiej mi także przyszło polubić film w polskiej wersji językowej.


W moim mniemaniu „Kung Fu Panda 3” to film, który rozkręca się powoli. Jego pierwsza, wstępna część nieco się mi dłużyła. Sceny, w których główny bohater ponosi porażkę pedagogiczną, przypadkowo dokonuje licznych zniszczeń, potyka się i przewraca jakoś nie specjalnie mnie wciągnęły. Jednakże druga część obrazu wynagrodziła mi wszelkie braki początku. Był dynamizm, była akcja, była moc. Bardzo podobało mi się w jaki sposób twórcy czerpali inspirację z filozofii wschodu, ukazując jak rozumiana może być siła chi czy podział świata na yin i yang. Temat został potraktowany, zwłaszcza jak na animowaną, komercyjną, hollywoodzką produkcję, bardzo serio. Cieszę się, ze nie został karykaturalnie spłycony. Co więcej, dowcipne, acz nie pozbawione głębi oparcie całego uniwersum na podwalinie z kilku elementów zaczerpniętych z chińskiej tradycji jest najmocniejszym elementem tego  filmu. Miłośnikowi wushu łezka się w oku zakręci, gdy zobaczy jak kilkuletnie dzieciaki wychodząc z kina usiłują naśladować ruchy misia Po… Mnie w każdym razie się zakręciła. Niemniej z samego seansu wyszłam roześmiana od ucha do ucha, gdyż  w taki nastrój wprawiła mnie piosenka "Kung Fu Fighting (Celebration Time)" w wykonaniu Shanghai Roxi Musical Studio Choirs i Metro Voices London, wykorzystana w finałowej scenie filmu.

Polecam, zwłaszcza na niepogodę.
źródło zdj: drreamworks, empireonline

autorka recenzji: Agata

You Might Also Like

0 komentarze

Flickr Images