Fuga (2018) - Utrata pamięci czy tożsamości?

stycznia 08, 2019

„Córki dancingu” nie są filmem łatwym w odbiorze. „Fuga” – drugi film Agnieszki Smoczyńskiej, też nie należy do najprostszych. Jeśli ktoś jednak lubi mroczne kino i psychologiczne zagadki, ten może się na ten film skusić. Czy warto? O tym, w swojej nowej recenzji pisze Marta Szczepańska.

Jeśli ktoś widział pierwszy film Agnieszki Smoczyńskiej „Córki dancingu”, ten był ciekawy, co tym razem pokaże reżyserka. „Fuga” - jej drugi film, to obraz zdecydowanie bardziej kameralny i mniej baśniowy. Porusza temat realistyczny, ale nie tak powszechny.

Fuga dysocjacyjna, do której nawiązuje tytuł, to bowiem zjawisko w psychologii, dotyczące osób, które utraciły pamięć. To jednak utrata wybiórcza – dotycząca tylko wydarzeń traumatycznych dla osoby, której dotyczy.
I właśnie w takim momencie życia poznajemy Alicję, która nie wie kim jest i co robiła przez ostatnie dwa lata. Film oglądamy niejako od końca – najpierw poznając skutek, a dopiero pod koniec, przyczynę tego stanu rzeczy. Jednak nasza bohaterka nie poddaje się temu procesowi biernie. Jest przy tym momentami odpychająca, to nie jest postać prowadzona tak, byśmy ją coraz bardziej lubili. Wracając na łono rodziny (która chce, by znowu stała się Kingą), nasza bohaterka próbuje w tym wszystkim odnaleźć swoją tożsamość. I myślę, że właśnie głównie o tym jest ten film. Fuga to pretekst, by zapytać o znaczenie rodziny i czy nie za łatwo godzimy się na życiowe role, które przypisuje nam otoczenie.

Filmy Smoczyńskiej nie są uniwersalne. Są trudne w odbiorze. Reżyserka nie skupia się na tym, by po prostu opowiedzieć nam historię. Oglądając, trafiamy na wiele tropów, które nas zwodzą i wymagają nieco abstrakcyjnego myślenia. Za każdym jednak razem reżyserka korzysta z innych środków. Widać, że szuka i w te poszukiwania włącza widza. I tak w swoim debiucie, „Córkach dancingu”, postawiła na mocne, efektowne, mieniące się i roziskrzone kino. Tym razem, czyli w „Fudze”, mamy natomiast kino dojrzalsze - bez błyskotek, ale za to uderzające w mroczne psychologiczne tony. Reżyserka postawiła tu też na aktorów - Gabriela Muskała, kreująca postać bez pamięci, udowodniła, że jest stworzona do ról twardych kobiet. A Łukasz Simlat, grający jej męża -  potwierdza, że świetnie pasuje do ról typowych, nieco szorstkich facetów. Zakończenie nie jest jednoznaczne. Nie odpowiada na żadne pytania, stawia za to nowe. Jest mrocznie, czasem dziwnie, niejednoznacznie i bez happyendu. Daję temu filmowi 7,5 gwiazdki.

autorka: Marta Szczepańska

You Might Also Like

0 komentarze

Flickr Images