Joker (2019) - Geneza zła

października 06, 2019


To jeden z najbardziej wyczekiwanych filmów roku. Czy spełnia pokładane w nim nadzieje? Na to pytanie w najnowszej recenzji, odpowiedzi szuka - Marta Szczepańska.

Niby nie ma się do czego doczepić, opowieść jest klimatyczna i spójna, ma napięcie i zaskakujące zwroty akcji, wróżę ponadto Joaquinowi Phoenixowi co najmniej nominację do Oskara, ale film mnie nie przekonał. Może dlatego, że (powiem trochę przewrotnie): "świętości" nie powinno się ruszać.

Tutaj założeniem było opowiedzenie genezy narodzin Króla Zła. Ale jak Czarownica nie istnieje bez Królewny Śnieżki, tak Joker nie istnieje bez Batmana. Zabrakło mi jednak tego punktu odniesienia, bo baśń ma sens tylko wtedy, gdy spełnia określone warunki. Opowieść utraciła bowiem moc finezyjnej baśni, a stała się portretem psychologicznym obłędu i diagnozą społeczną. Ponurą, przykrą i epatującą złem.

Przestała być intrygująca, tak jak Gotham City - z miejsca, którego mroczne zakamarki chce się odkrywać, stało się brzydkim, smutnym i depresyjnym miastem. I właśnie to w tym filmie wysuwa się na plan pierwszy. Urealnienie Jokera, umieszczenie go w patologicznym świecie jako jego elementu, a nie przybysza z zewnątrz, pozbawiło tą, zapisaną już przecież w określony sposób w naszej kulturze postać, wyrazu. Joker zgubił po drodze aurę tajemniczości. Gdy dodamy do tego szereg zbędnych, momentami przydługich scen (jak choćby taniec naszego bohatera), to mamy słabe punkty tego filmu, które odczytuję jako słabości reżysera Todda Phillipsa.


Dlatego ten film mnie nie przekonał. I chociaż świetnej roli Phoenixa nie da się zignorować (to najmocniejszy punkt i atut obrazu), bo stworzył przekonujący portret chorego psychicznie psychopaty, tak wzorcowym, genialnym Jokerem, w mojej głowie pozostanie Heath Ledger. Na starych zasadach. Daję „Jokerowi” 8,5 gwiazdki.


autorka: Marta Szczepańska

You Might Also Like

0 komentarze

Flickr Images