Ekranizacje Książek (cęść pierwsza)

lutego 23, 2014


Większość znakomitych filmów możemy obejrzeć dzięki wybitnym pisarzom którzy napisali świetne książki, przedstawiam zbiór kilku najlepszych. Zapraszam na część pierwszą.






Forrest Gump



Szczegóły 

Książka:
autor:Winston Groom
tłumaczenie:Leliwa Jerzy
data wydania:1986
ilość stron:221

Film:
reżyseria:Robert Zemeckis
scenariusz:Eric Roth
zdjęcia:Don Burges
muzyka:Alan Silvestri
rok produkcji:1994
długość:141


Recenzje

Książka:
Bycie idiotem nie jest łatwe (bycie Idiotą tym bardziej; vide książę Myszkin). Wbrew pozorom. Taki idiot patentowy nigdy nie miał łatwo; czy to w życiu, czy w literaturze. No, bo jak nie obśmiewają, szydzą naokoło, to znowu każą temu dyżurnemu idiocie demaskować obłudę i zakłamanie świata. Pokazać temu światu, że idiot nie koniecznie jest idiotem, a bardzo często czymś znacznie więcej; sumieniem ludzkości na ten przykład. Forrest Gump, tytułowy bohater powieści Winstona Grooma, powie o sobie z całą stanowczością, że idotem jest. I intensywnie odczuwa wszelkie dole i niedole z tym związane; że, poszturchują, biją, szydzą, że wcale nie są mili dla zapóźnionych. Losy Gumpa wykraczają jednak poza spokojną egzystencję sennego miasteczka, w którym się urodził. Gump, chociaż ma niskie IQ, głupi nie jest. Gdy mu wytłumaczyć, dokąd ma biec, pobiegnie i zdobędzie mistrzostwo.

Powieść Grooma to opowieść o życiu. Nie tylko idioty. Życiu nas wszystkich. To powieść o paradoksach życia, bezsensownych przepisach, kompletowaniu drużyn uniwersyteckich i tragedii żołnierzy walczących w Wietnamie. A na to wszystko patrzy idiota i próbuje sobie ten świat wytłumaczyć. Tak prosto zupełnie, tak po swojemu, a co ciekawe, że za każdym razem jak patrzy, to widzi kupę gówna z przewagą kupy. Obserwuje on i widzi sporo, z analizą jest odrobinę ciężej, ale to, co idiot zobaczy, to czytelnik sobie może zanalizować. W książce przewija się nieśmiertelne, że „życie jest jak pudełko czekoladek i nigdy nie wiadomo, na co trafisz”. Mądrość życiowa tak trafnie uchwycona przez głównego bohatera jest kwintesencją nie tylko książki, ale i ludzkiego losu. Różnie można trafić. Różnie trafiał nasz idiot; na uniwersytet, do Wietnamu, w kosmos i na turniej szachowy. Mało nie został senatorem, a hasło jego brzmiało „chce mi się sikać”.

Nie widziałam kultowego filmu pod tym samym tytułem, nie przeczytałam następnej części przygód Forresta, nie zbieram jego złotych myśli, a jednak książeczkę przeczytałam z dużą przyjemnością i polecam ją wszystkim zmęczonym uczonymi analizami otaczającej nas rzeczywistości. Popatrzeć, pokontemplować, a potem odkryć, o zgrozo, jaki ten idiot mądry, jaki spostrzegawczy. Stary to chwyt, ale w bardzo odświeżonej formie. Tak lekko, czasami banalnie, tak bardzo zrozumiale idiota nas oprowadza po kolejach swego losu. Widzi rzeczywistość bez patosu, oskrobaną z blichtru i pozoru. Dramat żołnierzy walczących w Wietnamie rozważany w kontekście krewetkowego interesu, w którego zabity żołnierz nie będzie już mógł zainwestować, podboju kosmosu dokonują ludzie ramię w ramię z orangutanem i jest miłość, taka bezgraniczna, która nie słabnie, nie kończy się, ale po prostu jest; tak bez fajerwerków i nasz Forrest w tym wszystkim. Taki nieporadny, a taki mądry. Każde czasy potrzebują swego idiota. I tu mamy naszego własnego demaskatora, taki Idiota w wersji dla masowej publiczności; taki swojski, mniej subtelny, przejaskrawiony, ale bystry i obrazoburczy. Czego więcej można żądać od idiota?

Autor: Monika Wojtasik


Film:
W swoim życiu oglądałam już wiele filmów. Jedne mi się podobały, drugie nie. Zrobiłam nawet listę ulubionych produkcji. Za najlepsze uważam te, przy których można trochę się wzruszyć, pomyśleć nad sensem filmu lub nawet życia. Więc gdy usłyszałam o "Forreście Gumpie", od razu coś mnie ruszyło. Polecali mi ten film wszyscy, którzy go widzieli. Ludzie o zupełnie odmiennych charakterach i upodobaniach byli jednego zdania: "Forrest Gump" to film wart obejrzenia. Po tych opiniach stwierdziłam, że muszę koniecznie go zobaczyć. A więc wypożyczyłam "Forresta Gumpa" na DVD i się nie zawiodłam.

Film opowiada o mężczyźnie, Forreście Gumpie, który przypadkowym osobom siedzącym obok niego na ławce opowiada swój życiorys. Zaczyna się od problemów z umysłem. Okazuje się, że Forrest ma niski iloraz inteligencji i większość ludzi od razu go przekreśla. Od początku chłopiec jest uznawany za głupka i dziwoląga, lecz on tylko kieruje się pewnymi zasadami i wartościami, które przekazała mu matka. Okazuje się, że mimo "słabej inteligencji", Forrest jest niezwykle sprawnym fizycznie i psychicznie człowiekiem, który osiąga więcej, niż mogłoby się to komuś marzyć. Zostaje reprezentantem Ameryki w futbolu i ping-pongu, dostaje medal odwagi za swoje zasługi na wojnie w Wietnamie i urządza 3-letni bieg przez Amerykę. Jednak do szczęścia brakuje mu tylko jednego: Jenny, którą poznał w latach szkolnych.

Film ujmuje swoim pięknem, wiarą w ludzi i w ich możliwości. Mówi o miłości i szczęściu, lecz także o życiu, na którego nie mamy wpływu. To właśnie z "Forresta Gumpa" wywodzi się sławny na cały świat cytat: "Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz, na co trafisz...".

Scenariusz zachwyca swym niesamowitym urokiem, którego pełno w tym filmie. Fabuła jest przemyślana i daje pewne przesłanie, nad którym warto się zastanowić. Scenariusz jest zrobiony na wzór tzw. "klamry"; mowa tu o piórze, które na początku filmu leci do Forresta, zaś na koniec - odlatuje.

Gra aktorska jest chyba najważniejszą częścią tego filmu. Bez ujmującego Hanksa (oscar) i uroczej Wright Penn (Jenny), film nie dotarłby do tak dużej ilości widzów i nie zachwyciłby swoją treścią. Tom Hanks grał już w wielu świetnych filmach, jednak rola Forresta była zdecydowanie najtrudniejsza. Mimo wszystko Tom i z nią sobie poradził.

W pakiecie DVD oprócz filmu, wyboru scen i języka, można znaleźć komentarze twórców tej produkcji, film dokumentalny "Oczami Forresta Gumpa" oraz sceny niewykorzystane w filmie, zdjęcia próbne i wiele innych dobrze zrobionych dodatków.

"Forrest Gump" został ulubieńcem milionów widzów na całym świecie. Zdobył 6 Oscarów (w tym za najlepszy film) i wiele innych cennych nagród. Nic dziwnego. Trudno nie polubić przygód pana Gumpa i jego niecodziennych problemów. Zakładam, że większość z was miała już okazję obejrzeć perypetie Forresta Gumpa, jednak jeśli nie, koniecznie biegnijcie do wypożyczalni! Na pewno nie pożałujecie, a przynajmniej pooglądacie jedno z największych widowisk ostatnich lat.

Autor: Rose



Tańczący z Wilkami


Szczegóły

Książka:
autor:Michael Blake
tłumaczenie:Wojciech Surman
data wydania:1991
ilość stron:330

Film:
reżyseria: Kevin Costner
scenariusz:Michael Blake
zdjęcjia:Dean Semler
muzyka:John Barry
rok produkcji:1990
długość:236


Recenzje
Książka:
"Tańczący z wilkami" to wspaniała opowieść o żolnierzu, który, przebywając w opuszczonym forcie znajdującym się gdzieś na północnych równinach Stanów Zjednoczonych, zaczyna dostrzegac rzeczy, na które nigdy wcześniej nie zwracał uwagi. Porucznik Dunbar - żołnierz Unii (okres wojny secesyjnej w USA) oddelegowany zostaje przez swoich zwierzchnikow do fortu Sedgwick, znajdującego się nieopodal granicy z Kanadą. Gdy dociera na miejsce, okazuje się, iż wspomniany fort Sedgwick w rzeczywistości jest tylko starą i w dodatku opuszczoną ruderą. Mimo to porucznik Dunbar postanawia wywiązać się ze swojego żołnierskiego obowiązku i wkrótce po przyjeździe przystępuje do odbudowy zniszczonej placówki.

Pewnego dnia, gdy porucznik zajęty jest pracami porządkowymi, do fortu Sedgwick przybywa niespodziewany gość; jest nim wilk z dwiema białymi łatami na łapach. Porucznik Dunbar, będąc bardzo osamotniony, usiłuje oswoić nowego gościa i nazywa go "Dwie skarpety" - jest to początek wspaniałej przyjaźni między żołnierzem a wilkiem. Wkrótce potem w forcie zjawiają się także Indianie, którzy - będąc pod ogromnym wrażeniem więzi łączących człowieka z wilkiem - nazywają porucznika Dunbara "Tańczącym z wilkami".

Według mnie książka "Tańczący z wilkami" jest wspaniałą powieścią pełną uczuć i miłości, jaka połączyła białego człowieka z indiańskim plemieniem i czworonożnym przyjacielem.

Autor: emu555

Film:
Wspaniały film, chyba szczytowe osiągnięcie kariery Kevina Costnera i jednocześnie jego reżyserski debiut. Mamy tu obraz Dzikiego Zachodu bez dzielnych szeryfów, szybkich jak błyskawica rewolwerowców i okrutnych, bezwzględnych Indian. Jest to obraz bardzo prawdziwy, choć z pozoru to, co pokazuje nie wygląda zbyt prawdopodobnie. Dunbar, porucznik wojsk Unii, który podczas wojny secesyjnej wykazał się bohaterstwem, zostaje na własną prośbę wysłany daleko na Zachód by strzec samotnego fortu. Tam spotyka Siuksów. Początkowe obawy i wzajemna rezerwa powoli ustępują przyjaźni i sympatii, a nawet miłości. Indianie zaczynają traktować Dunbara jako pełnoprawnego członka szczepu. Innego zdania są jednak pojawiający się w okolicy amerykańscy żołnierze, którzy uważają go za zdrajcę i renegata. Film do tego jest świetnie zrobiony. Zdjęcia są kapitalne, mnóstow pięknych ujęć, a muzyka to po prostu majstersztyk. O wartości filmu decyduje też wspaniała, chyba najlepsza (może oprócz "JFK" i "Nietykalnych") rola w karierze Costnera. Naprawdę wspaniały film - piękny i wzruszający.

Autor: Feanor




Lot Nad Kukułczym Gniazdem

Szczegóły

Książka:
autor:Ken Kesey
tłumaczenie:Tomasz Mirkowicz
data wydania:1994
ilość stron:347

Film:
reżyseria:Miloš Forman
scenariusz:Bo Goldman, Lawrence Hauben
zdjęcjia:Haskell Wexler
muzyka:Jack Nitzsche
rok produkcji:1975
długość:128


Recenzje

Książka:
klasyk – czym jest i jak go scharakteryzować? Czy nie jest to przypadkiem dzieło, które opiera się czasowi? Przechodzi jego próbę i z pokolenia na pokolenie przekazywany jest nowym osobom? Kiedy ojciec poleca Ci książkę, którą polecił mu jego ojciec, wtedy śmiało możesz powiedzieć, że ta książka jest klasykiem. Tak możemy nazwać „Rok 1984” Orwella, „Zbrodnię i Karę” Dostojewskiego, „Dziady” Mickiewicza... Do grona książek opierających się czasowi dołączył też znany chyba każdemu „Lot nad kukułczym gniazdem” Kena Keseya.

Świat szpitala psychiatrycznego widziany oczami udającego głuchoniemego Indianina jest nader interesujący. Ken Kesey pokazuje nam oddział zamknięty, na którym pacjenci boją się wzroku siostry  Ratched, zwanej Wielką Oddziałową. Psychicznie chorzy nie wiedzą czym jest śmiech, nie umieją wydusić z siebie nic oprócz skąpego chichotu, a czarni sanitariusze napawają się ich nieporadnością. Odizolowane, aspołeczne gremium nie wie o istnieniu prawdziwej wolności, dopóki na oddziale nie pojawia się nowy pacjent: Randle Patrick McMurphy. Rudowłosy Irlandczyk, szuler, zawadiaka i dowcipniś kpiący z reguł. Jego jedynego nie przeraża siostra Ratched. Przybycie Randle’a zwiastuje nową kurację. Kurację wolności, śmiechu i zabawy. Szpital z hazardem, połowami ryb na otwartym morzu i meczami koszykówki. Nic nie jest jednak łatwe. Pewna siebie Wielka Oddziałowa nie daje za wygraną, stara się poskromić McMurphiego, który zapomina, że tylko od niej zależy czy opuści szpital czy też zostanie w nim na zawsze. Pamiętajmy: ona ma czas, on nie.

Historia opowiedziana w „Locie nad kukułczym gniazdem” to przypowieść o zgubionym człowieczeństwie i tyrańskich rządach siostry Ratched. Ken Kesey pokazuje w jaki sposób za pomocą silnej psychiki, potępiającego wzroku i ciszy można gnębić pacjentów. Naginać ich do swojej woli i trzymać „na smyczy”. Obraz ludzi niepotrafiących się wysławiać, śmiać i cieszyć życiem przygnębia. Walka na froncie McMurphy-Wielka Oddziałowa to przykład dwóch skrajnych stanowisk: prostego faceta, który cieszy się życiem, czerpiąc z niego jak najwięcej, oraz kobiety uzależnionej od władzy nad ludźmi. Autor przedstawia cierpienie poszczególnych osób, które, mimo iż nie zgadzają się z rządami siostry Ratched, nie potrafią się jej przeciwstawić i odejść ze szpitala, w którym większość tkwi dobrowolnie. Pierwszoosobowa narracja „głuchoniemego” Indianina pomaga zrozumieć obawy każdego z pacjentów. Strach, ból, rozpacz i zagubienie. Brak własnego zdania i problemy wewnętrzne są kolejnym wyzwaniem z którym zmagają się pacjenci i McMurphy.
Wszechobecny smutek i radość z rzeczy małych. Tak w skrócie można przedstawić całą fabułę.

Książka Kena Keseya to refleksyjne, skłaniające do przemyśleń dzieło. Obrazuje problem społeczeństwa, ale też jednostki. Mamy tu walkę ze złem, które pastwi się nad zagubionymi, ale nie chorymi psychicznie ludźmi. Czy chęć bycia przez chwilę w samotności jest oznaką problemów umysłowych? Oczywiście, że nie. Ale wmawianie wypaczonych poglądów, podatnym na nie ludziom sprawia, że szpital, w którym się znajdują, nie przynosi uzdrowienia, a jeszcze bardziej zamyka ich w ich własnym świecie. „Lot nad kukułczym gniazdem” przedstawia wiele modeli psychiki. Jest skarbnicą wiedzy, odkrywającą życiowe priorytety nad którymi każdy z nas powinien się zastanowić. Czy da się żyć bez śmiechu, a zarazem bez chwili samotności? Czy opinia publiczna jest aż tak ważna, aby musieć tuszować system oceny własnej wartości? Czy można ciągle ulegać i być poniżanym? Jak się temu sprzeciwić i co zrobić, aby można było cieszyć się życiem? Tego rodzaju pytania stawia Ken Kesey i sam szuka na nie odpowiedzi.

Pierwsza wiadomość jest dla osób, na których film wywarł niemałe wrażenie. Wersja książkowa jest kilkanaście razy lepsza. Pozwala być obok bohaterów i przeżywać ich rozterki. Wciąga i zamyka w murach szpitala psychiatrycznego. Daje możliwość cieszenia się z każdego sukcesu pacjentów i integruje nas z nimi. Jeśli filmu nie oglądaliśmy, to tym lepiej. Bez uprzedzania faktów łatwiej nam będzie zrozumieć treść i przekaz, które robią piorunujące wrażenie. Dla każdego jest to pozycja obowiązkowa i jak zaznaczyłem na początku, zaliczam ją do klasyków literatury!e książka "Tańczący z wilkami" jest wspaniałą powieścią pełną uczuć i miłości, jaka połączyła białego człowieka z indiańskim plemieniem i czworonożnym przyjacielem.

Autor: Maciej Szraj

Film:
Kilkadziesiąt lat temu Michel Foucault napisał studium postaw wobec chorób psychicznych, "Historię szaleństwa w dobie klasycyzmu". Postulował w nim przede wszystkim zmianę poglądów na to, jak leczyć zaburzenia psychiczne. Przeszliśmy długą drogę, od trepanacji czaszek i krępowania łańcuchami - do komfortowych szpitali i leczenia farmakologicznego. Efektem ubocznym tych rozważań było zaś stwierdzenie, że tak naprawdę - to nikt nie jest normalny. Każdy z nas w jakimś stopniu odbiega od "idealnego" wzorca normalności - i można powiedzieć, że jest troszkę szaleńcem...

Na pewno wielu nazwałoby szaleńcem Kena Keseya. Kontestator, hippis, narkoman, słynny z powodu poddania się zabiegowi elektrowstrząsów tylko po to, by sprawdzić "jak to jest". Gdy w 1962 roku napisał jednak "Lot nad kukułczym gniazdem", niemal z miejsca stał się - on i jego dzieło - obiektem kultu. Historia walki niepokornego McMurphy'ego o godność; wieloznaczna, alegoryczna - doskonale wpisała się w nurt książek krytykujących nie tylko stosunek nasz do chorych psychicznie, ale też kulturę ówczesną i władzę totalną.

Powieść stworzona niemal została do ekranizacji - kino kocha wszak anarchistów, buntowników, wariatów, którzy tak naprawdę wariatami są mniejszymi niż wszyscy inni. Już w 1975 znany reżyser pochodzenia czeskiego Milos Forman stanął za kamerą, by takiej ekranizacji dokonać. I dokonał. A nawet chce się napisać: DOKONAŁ. Bo stworzył prawdziwe arcydzieło.

To film o walce. Główny bohater, Randy Patrick McMurphy, zostaje zamknięty w szpitalu psychiatrycznym jako "osoba antyspołeczna". Rzeczywiście, jest przestępcą - nie chciał jednak dać się zamknąć w więzieniu, toteż zasymulował chorobę psychiczną. W szpitalu czeka go spotkanie z całą "menażerią" typów zaburzeń - jest wśród nich wielki Indianin, zapewne autystyczny niemowa, jest cała gama zboczeńców i dewiantów. Jest też personel - z sadystyczną siostrą Ratched na czele. I zaczyna się walka - która stopniowo, z dziecinnej, sztubackiej błazenady staje się wojną o najwyższe wartości. McMurphy w naszych oczach "awansuje" do poziomu rzecznika inności, ułomności - i przez to rzecznika wszystkich wartości indywidualistycznych, twórczych, niebanalnych. On jako jedyny traktuje chorych jak normalnych ludzi. Czyli tak naprawdę jest w stanie przyjąć ludzkość taką, jaką jest...

Alegoryczny scenariusz oparty był głównie na antagonizmie dwójki ludzi - i aktorom udało się go odegrać wspaniale. Nicholson stworzył - nie boję się powiedzieć - najwybitniejszą kreację w swej karierze. Jest w nim zwierzęca niemal energia, rozsadzająca pręty krępujących go ram. Biega, krzyczy, śmieje się, jest głośny, jest go pełno w każdym kadrze - porywa za sobą. Jednocześnie jest też kwintesencją archetypowej męskości: to, jak ogląda mecz, jak gra w koszykówkę, jak jedzie z innymi nad morze łowić ryby, jak opowiada o swych miłosnych podbojach - przyprawia o dreszcz; w jakiś "magiczny" sposób Nicholson staje się jednocześnie trenerem, mentorem, ojcem i kapłanem życia - by pod koniec stać się religijną niemal ofiarą za nasze przebudzenie. A jego antagonistka? Przypomnijcie sobie panią z okienka na poczcie. Złośliwą sąsiadkę, dzwoniącą na policję, gdy w mieszkaniu na piętrze ktoś włączy radio. Kontrolera w autobusie. Zimną panią dyrektor. Każda z tych postaci ma w sobie tę cechę, którą genialnie wydestylowała Louise Fletcher, odgrywając siostrę Ratched. Ten niemy rozkaz absolutnego poddania się, wyzbycia się wszystkiego, co indywidualne - Fletcher odgrywa w prosty sposób, pozbawiając swą twarz jakichkolwiek emocji. Mamy do czynienia z idealnym robotem - tym straszniejszym, że zestawionym z "szalejącym" Nicholsonem.

Cały ten obraz jest naprawdę wiekopomny - a poszczególne sceny, np. wspomniane wcześniej oglądanie wyłączonego meczu, komediowy wyjazd na ryby, gra w koszykówkę, pierwsze słowa Wodza czy wielki finał - każdy znać powinien... I jeszcze ten rozpoznawalny rys reżyserii Formana (zastosowany przez niego także w późniejszym "Amadeuszu" z 1983 roku) - ewolucja klimatu filmu od nieomal komediowego do dramatu, tyczącego się spraw najwyższych. Cóż, sprawdza się "Lot..." z pewnością na każdym z poziomów interpretacji - jako analiza stosunku do chorych psychicznie; apoteoza walki z wszystkimi "systemami"; konflikt potrzeb indywidualizmu z "ucieczką od wolności"; freudowska analiza psychiki ludzkiej (gdzie Nicholson-Id walczy z siostrą Superego-Ratched o Wodza, czyli zagubione Ego). Forman stworzył dzieło wybitne, film "wgryzający" się w duszę i pozostający w niej na zawsze.

Czy jesteś więc normalny? Co więcej zaś - czy jeśli tak, to możesz być z tego dumny?

Autor: marlon




Zielona Mila

Szczegóły

Książka:
autor: Stephen King
tłumaczenie: Andrzej Szulc
data wydania: 1996
ilość stron: 417

Film:
reżyseria:Frank Darabont
scenariusz:Frank Darabont
zdjęcjia:David Tattersall
muzyka:Thomas Newman
rok produkcji:1999
długość:181


Recenzje

Książka:
Moment, kiedy nasze czyny stają się niezgodne zarówno z naszym sumienie jak i panującym prawem, jest równie kruchy i nietrwały jak przeświadczenie o własnej winie. Jednak gdy ani jedno ani drugie nie powinno mieć miejsca?

Zielona mila Stephena Kinga, jako książka, oraz film wyreżyserowany przez Franka Darabont’a, nie specjalnie się różnią. W wersji kinowej brakuje postaci opiekuna pewnego domu starców w którym przebywa mężczyzna opowiadający całą historię. Wracam jednak do książki. Narratorem jest Paul Edgecomb. Pracował on niegdyś w więzieniu na bloku, w którym przebywali skazańcy skazani na śmierć. Swoje ostatnie kroku do krzesła elektrycznego nazywali „zieloną milą”, gdyż wykładzina którą szli, miała kolor limonek. Paul jednak nie skupia się na całej pracy w więzieniu, tylko opisuje pewien epizod w swoim życiu który jednocześnie na zawsze je zmienił.

Paul pracuje na bloku „śmierci” razem z Brutusem „Brutalem” Howell’em, Deanem Stanton’em, Harrym Terwilliger’em praz Percym Wetmor’em. Ten ostatni choć młody, swoją pracę zawdzięcza wpływowym krewnym. O tym fakcie ciągle przypomina kolegom, jednocześnie grożąc im i zwolnieniem. Nie stosuje się do żadnych zasad, a jego sposób bycia jest brutalny i denerwujący. Narrator opowiada o kilku więźniach których w tamtych latach mieli na „zielonej mili”, a w szczególności skupia się na Johnym Coffey’u. Ogromny Murzyn został skazany na karę śmierci, za zgwałcenie i zabicie dwóch małych dziewczynek. Jednak John nie wydaje się być gwałtownym psychopatą. Wręcz przeciwnie, jak na swoją ogromną budowę ciała, jest łagodny i do tego delikatnie nierozgarnięty… ale to nie koniec, John posiada niezwykły dar, dar który wielu z nas określiło by mianem cudu.

Wspaniale napisana książka. Czuje że nie powinnam więcej się o niej rozpisywać, bo co innego mogłabym jeszcze dodać? King jest dla mnie nieformalnym mistrzem wynajdywania prostych prawd i ciekawych porównań. Jak choćby to że nasza ręka, jest niczym wpół- oswojone zwierzę i choć na ogół jest spokojna, to czasami działa bez naszej wiedzy, tak że może coś, bądź kogoś uderzyć zanim my zdążymy pomyśleć.

Książka pierwotnie  wydana była w formie folderów, dlatego też można mieć wrażenie że niektóre rozdziały są posklejane ze sobą, zaś narrator czasami powraca w nich do tego, co działo się rozdział wcześniej.

Na uwagę zasługuje również fakt z jaką łatwością autor lawiruje pomiędzy wydarzeniami aktualnymi z życia Paula, oraz tymi które istnieją już tylko w jego pamięci. Można mieć delikatne uczucie chaosu podczas czytania, jednak to prawdopodobnie wina lektora którego słuchałam, nie wiem… czekam więc na komentarz od kogoś kto czytał książkę w wersji papierowej.

Czy muszę pisać że ją polecam? Skoro tak to polecam, nie jest ani lekka, a momentami nie jest nawet przyjemna, ale na pewno warta przeczytania.

Autor:Natalia




Film:
Sporo osób zgodziłoby się ze mną, że jest to dziwny tytuł dla filmu o tematyce więziennej. Tylko powstaje pytanie, czy jest to wyłącznie film "o więzieniu", czy może coś więcej? Częściowa odpowiedź padnie po przejrzeniu obsady filmu, którą tworzy praktycznie czołówka hollywoodzkich, i nie tylko, aktorów z Tomem Hanksem na pierwszym planie.

Wobec powyższego "groźba" dobrego kina wisi w powietrzu.

Jest to film z gatunku dramat psychologiczny z nutką fantastyki. Twórcom udało się połączyć te odmienne gatunki w taki sposób, aby widz nie zanudził się na długim filmie. Osiągnięto ten wynik rewelacyjnie, chociaż sam początek filmu może znudzić i nie wygląda obiecująco, ale to tylko pozory. Fabuła oparta jest na obrazie amerykańskiego więziennictwa o zaostrzonym rygorze sprzed kilkudziesięciu lat, z wplecioną zbrodnią sprzed lat, rzekomo popełnioną przez jednego z więźniów.
Praktycznie cała akcja filmu obraca się wokół pracy strażników więziennych i życia więziennego. Ktoś może powiedzieć, że to straszne nudziarstwo, ponieważ tyle już było podobnych filmów, choćby "Skazani na Shawshank". Jednak w tym przypadku poznajemy tę rzeczywistość widzianą oczami strażników, do samego końca starających się zachować człowieczeństwo i traktować wszystkich więźniów jak ludzi, którzy zbłądzili i również posiadają uczucia. A przecież pracują w najgorszym miejscu - na bloku śmierci, wśród najgorszych i najcięższych przypadków.

Film jest wspomnieniem jednego ze strażników, w tej roli Tom Hanks, pracujących na wspomnianym bloku śmierci. Obecnie strażnik jest na emeryturze i przebywa w domu spokojnej starości. Incydent, który miał miejsce za czasów jego "kariery" na stałe zagościł w jego psychice i diametralnie zmienił jego życie.

Zaskakujące zwroty akcji filmu powodują, że ogląda się go z jeszcze większym zaciekawieniem. Film na pewno nie należy do łatwych w odbiorze, wiele scen i wątków wymaga natychmiastowego zastanowienia i krótkiej analizy, aby móc zrozumieć kolejne fragmenty. Jednak dzięki temu jest ciekawy i niepowtarzalny.

Twórcy zadbali również o doborową obsadę aktorską (Hanks, Hutchison, Cromwell, Morse oraz Clarke Duncan), a każda z kreowanych postaci jest niepowtarzalna i na długo pozostaje w pamięci. Wielką sztuką, jaka udała się aktorom, było stworzenie postaci wzbudzających różne uczucia u widza - od nienawiści poprzez śmiech, do współczucia.

Jeśli chodzi o nutkę fantastyki w filmie, stanowi ona pewne uzupełnienie i wyjaśnienie, jak wielki dar i zarazem udrękę może stanowić przeklęcie. Jednocześnie widz zdaje sobie sprawę z bezsilności człowieka wobec całej machiny więziennej, jak również to, jak żywe i namacalne są wspomnienia wyniesione z "takiej pracy", często przeradzające się w koszmary, pomimo tego, że z koszmarami nie mają nic wspólnego.

Na uwagę zasługuje dbałość o szczegóły, zarówno w kreowaniu postaci jak i w charakteryzacji, doskonale widać przygotowanie i ciężką pracę aktorów w stworzenie tego, co widzimy na ekranie.

Film zarówno śmieszy jak i smuci do łez. Na pewno nie jest łatwy w odbiorze, pomimo tego że naprawdę ogląda się go wyjątkowo, jak na tę tematykę, swobodnie. Polecam, ale wyłącznie widzom dorosłym.

Autor: buczo11




Mechaniczna Pomarańcza

Szczegóły

Książka:
autor: Anthony Burgess
tłumaczenie: Stiller Robert
data wydania: 1962
ilość stron: 254

Film:
reżyseria:Stanley Kubrick
scenariusz:Stanley Kubrick
zdjęcjia:John Alcott
muzyka:Rachel Elkind,Wendy Carlos
rok produkcji:1971
długość:137


Recenzje

Książka
Sama dokładnie nie wiem, co skłoniło mnie do sięgnięcia po tego typu książkę. Pokładam wszelką nadzieję w to, że zawartość tej powieści buduje fikcja i wybujała wyobraźnia autora, ale małym pocieszeniem jest dla mnie fakt, że za kilkanaście lat możemy posługiwać się tak płytkim językiem, a nasza rzeczywistość może stać się odzwierciedleniem fabuły... Chciałabym zatrzymać się na dłużej przy tej lekturze. Nie mam porównania, która wersja książki jest łatwiejsza w czytaniu (ale czy o to chodzi?), jednak osobiście jestem zadowolona z R. Może to wynik języka rosyjskiego jako przedmiotu, którego jeszcze do niedawna się uczyłam i z tego, co pamiętam, pałania do niego sympatią (przynajmniej na początku). Mała powtórka językowa była więc dla mnie całkiem użyteczna, chociaż muszę przyznać, że załamałam się na początku, uświadamiając sobie, że zapożyczenia będą mi towarzyszyć przez całą lekturę ,,Mechanicznej pomarańczy". Powoli przełamując niechęć do ciągłego spoglądania na ostatnie strony książki (kiedy to odnosiłam wrażenie, że nie czytam, a stoję w miejscu), wciągałam się w fabułę i język nie stanowił już dla mnie żadnej bariery. Muszę nawet przyznać, że z biegiem wydarzeń, coraz mniej był mi potrzebny słownik, ale to całkowite zamierzenie autora. Tłumacz książki, Robert Stiller, wytłumaczył to na końcu (dla najwytrwalszych). Sprawdzanie znaczeń wyrazów miało służyć oderwaniu się od makabrycznych wyczynów bohaterów- czego ja, jako czytelnik, chciałam uniknąć!- a zapamiętywanie z czasem przeczytanych po parę razy słów, miało wzbudzić wyrazy empatii wobec Alexa. Nic dziwnego, że tak bardzo zależało autorowi na zrozumieniu głównego bohatera. Nieuważny czytelnik od razu skazałby Alexa na potępienie, a przecież nie tak należało go postrzegać. Jeszcze co do języka- slang młodzieżowy, jakim posługiwali się bohaterowie, urzeczywistniał sytuację, jaka rozgrywała się pomiędzy nimi. W tym miejscu warto jeszcze zwrócić uwagę na tytuł, który jest potwierdzeniem głębokości lektury. W wielu przekładach, także i w moim, wydawnictwa nieopatrznie nadawały książce sformułowanie ,,mechaniczna pomarańcza". Tłumacz podkreśla, że prawidłową grą słów jest ,,nakręcana pomarańcza". Już przy końcu lektury zastanawiałam się nad sensem wymowy tytułu. Doszłam do wniosku, że Alex jest marionetką, taką jak każdy z nas, może mniej tego świadomych. Przykład jego postaci służy pokazaniu miejsca, jakie zajmujemy w świecie, czy chociażby jak łatwo nas zmanipulować (nakręcić), jak to czynią media, czy inne środki masowego przekazu i że chcąc nie chcąc tkwimy w tej maszynerii, która wyplenia z nas wiele dobrego i co gorsza, odbiera tożsamość. Autor omówił jeszcze bardzo ważną kwestię przy rozmowie Alexa z kapłanem: wolność wyboru. Główny bohater, jako ,,zresocjalizowany" chłopak nie mógł już wybierać pomiędzy dobrem, a złem. Przy chęci uczynienia czegoś niezgodnego z prawem, odczuwał dotkliwy ból fizyczny. To w jego przypadku było zyskaniem spokoju publicznego, ale także niosło za sobą konsekwencje. Alex nie był sobą, narzucono mu swój sposób myślenia, zabito w nim człowieka. Traktowany całe życie po macoszemu przez swoich bliskich, nie mógł się nawet obronić, bo to przecież wywoływało w nim paraliżujący ból. Jednak najbardziej dotkliwe było to, że nie mógł już odczuwać satysfakcji płynącej ze słuchania symfonii Beethovena, która przypominała mu o strasznych przeżyciach ze szpitala, w którym poddano go ciężkiej próbie ,,wyleczenia". Miałam zacząć od krótkiej charakterystyki Alexa i zakończyć na swoich refleksjach dotyczących tej książki. Wyszło jednak na odwrót. Na koniec chcę jeszcze wspomnieć o tym całym złu, które przewija się przez wszystkie kartki ,,Mechanicznej pomarańczy". Mimo, że dotykało chyba wszystkiego, bo kradzieży, napadów, morderstw i gwałtów, było tak płytko przedstawione- zupełnie jak życie Alexa- że nawet nie dotknęły mnie jego opisy. Przyjemność to za duże słowo na określenie, z jakim czytało mi się tę książkę, ale w każdym razie była to ciekawość, jak hojnie nagrodzona pod koniec lektury! Do gustu przypadła mi na pewno akcja, która płynęła jak wartki potok. Przechodząc do podsumowania: książka jest na pewno warta uwagi, ponieważ zawiera bardzo ważne kwestie dla każdego człowieka, a ponadto przybliża nam obraz żyjących ze znamionami zła, stwarza możliwość zrozumienia ich zachowań oraz powala dokonać wyboru potępienia lub też usprawiedliwienia ludzkich postaw.
Autor:Wrzos

Film
Bohaterem i narratorem "Mechanicznej pomarańczy" jest Alex DeLarge. Poznajemy go w chwili, gdy władczym wzrokiem wpatruje się w kamerę. Kamera oddala się powoli, jakby ze strachem, ukazując nam całą sylwetkę bohatera.

Tak zaczyna się ta historia.

Alex nie jest bohaterem pozytywnym - wręcz przeciwnie. Chwilę po tym, jak go poznajemy, jesteśmy świadkami napaści jego bandy na pijanego staruszka, który radośnie podśpiewywał pod mostem. W ruch idą pałki, nie szczędzą też nóg. Zaraz potem wsiadają do samochodu i jadą przed siebie, nie zwracając uwagi na fakt, że powodują liczne wypadki. Wręcz przeciwnie - cieszą się z tego!

Jednak w skutek zdrady braci Alex trafia do więzienia, gdzie przesiaduje 2 lata. Po tym czasie poddaje się nowatorskiej terapii, dzięki której ma wyjść na wolność już za 2 tygodnie. Terapia okazuje się zgubna, mimo iż przynosi oczekiwane efekty...

Świat, który stworzył Stanley Kubrick w tym filmie, zadziwia, zaskakuje. Pomieszczenia wyglądają tu futurystycznie: zmienione kształty foteli, jaskrawe kolory ścian, dziwaczne rzeźby. Liczne bezużyteczne ozdoby. Idealnie kontrastują z tym ludzie i ich styl życia: cylindry, laski, meloniki nasunięte na oczy itd. Ich mowa i sposób wyrażania się jest wręcz poetycki, a tym samym komiczny. A na tym humor się nie kończy - scena, gdy Alex kopie, gwałci i demoluje pomieszczenie podśpiewując "Deszczową piosenkę" spowodowała, że się szczerze uśmiechnąłem! Muzyka staje się w tym filmie czymś ważnym, w tle słychać muzykę Beethovena (sam bohater go uwielbia), która buduje klimacik tego filmu...

Tak jest w pierwszej części filmu. Dalej to wszystko się zmienia. Bohater poddany terapii zmienia się. Czy na lepsze? Na to nie ma jednoznacznej i łatwej odpowiedzi. Alex zostaje zmuszony czynić dobro. I tylko dobro. Pojęcie seksu i bicia budzą w nim lęk i przerażenie. Bohater staje się zgodny z biblijnym przykazaniem, wybacza wszystko, jednak czy ktoś w to uwierzy? Nie będąc w stanie odpowiedzieć "oko za oko", staje się łatwym celem dla tych, którym w przeszłości czynił krzywdę...

Kubrick zadaje tutaj bardzo ważne pytanie: czy człowiek, który jest pozbawiony wyboru, który czyni dobro z przymusu, jest dobry? Alex nie jest w stanie czynić nic innego - w końcu widz jest w stanie nawet mu współczuć. Podczas leczenia dochodzi do jeszcze innego incydentu - podczas leczenia bohater dostaje awersji na muzykę... Beethovena. Nie mogąc jej wytrzymać, rzuca się przez okno...

Gdzieś tam w tle można dostrzec wątki polityczne, które umiejętnie mistrz Kubrick wplata w wątki fabuły. Tak samo przemoc i ironię. To wszystko ma tu miejsce i logiczne uzasadnienie. "Mechaniczna pomarańcza" to film o wyborach i o tym, że coraz rzadziej człowiek jest w stanie podejmować ten wybór. Wyboru nie tylko między dobrem a złem, ale i celem w życiu. A może kwestia wyboru to ułuda? Może pojęcie wyboru nie istnieje?
Autor: Garret Reza




Lista Schindlera

Szczegóły

Książka:
autor: Thomas Keneally
tłumaczenie: Tadeusz Stanek
data wydania: 1990
ilość stron: 399

Film:
reżyseria:Steven Spielberg
scenariusz:Steven Zaillian
zdjęcia:Dean Semler
muzyka:Janusz Kamiński
rok produkcji:1993
długość:236


Recenzje

Książka:
II wojna światowa: holokaust, ideologia gwałtu i przemocy, poczucie wszechogarniającej beznadziei oraz strachu... Z tej moralno-historycznej zawieruchy wyłania się postać Oscara Schindlera; bohatera? Sprytnego kapitalisty? "Człowieka"? Trudno jest określić, kim tak naprawdę był ten niemiecki biznesmen i przedsiębiorca, gdyż mimo jego niekwestionowanego wkładu w ratowanie ludzkiego życia (krakowskich Żydów), mówi się o tym, że Schindler przygotowywał sobie w ten sposób grunt pod dalszą działalność powojenną, nie wierząc od początku w powodzenie faszystowskiej ideologii.

Jest to historia kontrowersyjnej postaci. Z jednej strony zdolny do heroicznych wyczynów bohater, narażający własne życie, wyciągający Żydów pracujących w jego fabryce z oświęcimskiego obozu, z drugiej człowiek o wielu słabościach, nadużywający alkoholu, nadpobudliwy kobieciarz. Myślę jednak, iż to właśnie jego słabości i "zwyczajność" powodują, że wielu ludziom Oscar Schindler wydaje się bliski. Według mnie, to właśnie owe "słabości" uwypuklają jego bezprecedensowe w tamtym okresie czyny.

Książka warta przeczytania głównie dlatego, że pozwala dostrzec iskrę nadzwyczajności, nadziei i szczęścia w jednej z najciemniejszych kart historii ludzkości, co może znaleźć odzwierciedlenie także w naszym, czasami trudnym życiu.

Autor:Method

Film:
Przyznam się, że dopiero teraz, przy okazji polskiego wydania DVD, po raz pierwszy obejrzałam "Listę Schindlera". Wszystko dlatego, że nie przepadam za wojenną tematyką, tym bardziej, gdy biorą się za nią Amerykanie. Bałam się, że będzie to film choć zrobiony z hollywoodzkim rozmachem to pozbawiony głębi, produkcja, której celem jest tylko i wyłącznie wyciśnięcie widza do łzy ostatniej. Zniechęcona dodatkowo także późniejszymi oscarowymi zachwytami, które już od wielu lat są dla mnie dowodem na to, że członkowie szacownej Akademii na czym jak na czym, ale na dobrym kinie się nie znają, zrezygnowałam z pójścia do kina 10 lat temu. Okazało się, że nie zobaczyłam wówczas jednego z najważniejszych filmów w amerykańskiej, a także - w pewnym stopniu - polskiej kinematografii.

Historia tytułowego Schindlera jest bowiem historią niezwykłą. To opowieść o tym jak jeden człowiek zdołał uratować ponad tysiąc istnień ludzkich bez użycia broni, a wykorzystując tylko swój osobisty wdzięk. To dowód na to, że decyzje podejmowane przez jednostkę mogą zmienić losy tysięcy innych. To opowieść wzruszająca, pozbawiona jednak nadmiernej ckliwości - jeśli po policzkach spływają nam łzy, to przyczyną tego jest sama realność pozbawionej reżyserskich i operatorskich tricków fabuły, oraz naturalne przerażenie wywołane horrorem oglądanej wojny i współczucie dla jej ofiar.

Ale nie tylko tematyka filmu godna jest uwagi. "Lista Schindlera" to bowiem nieprzeciętne osiągnięcie artystyczne i zdecydowanie najlepszy obraz w reżyserskim dorobku Stevena Spielberga. Spielberg wykazał się tu ogromnym zrozumieniem tematu i szczerze mówiąc trudno po projekcji wyobrazić sobie, by ktoś inny mógłby zrobić to lepiej. Udało się bowiem reżyserowi uniknąć zbędnego patosu , dając widzowi możliwość reagowania na pokazane wydarzenia na swój własny sposób. To jeden z powodów, dla których film, choć trwa ponad 3 godziny, nie nuży ani przez moment. Magia tego przekazu wspomagana jest przez wspaniałe czarno-białe zdjęcia Janusza Kamińskiego i subtelną muzykę Johna Williamsa.

"Lista Schindlera", mimo interesującej, opartej na faktach fabuły i wspaniałych obrazów byłaby jednak mizernym filmidłem bez aktorów, którzy stworzyli tu niezapomniane kreacje.
W roli Oskara Schindlera błyszczy, dotychczas niedoceniany przeze mnie Liam Neeson. Potrafił on subtelnie aczkolwiek przekonująco ukazać moralną przemianę swojego bohatera. Gdy poznajemy Schindlera, nie jest on przecież okazem dobroci i miłosierdzia. To Niemiec, który z przybywa w ślad za nazistami do okupowanej Polski, by tu, korzystając z toczącej się wojny, zarobić duże pieniądze. Przy wsparciu finansowym żydowskich inwestorów, którzy mają zakaz posługiwania się własnymi pieniędzmi, przekupując nazistowskich dygnitarzy, bohater kupuje fabrykę naczyń metalowych. Zatrudnia w niej Żydów, bo są najtańszą siłą roboczą. Wprowadza się do luksusowego domu, który musiała opuścić żydowska rodzina. Nie jest dobrym facetem. Stanowi po prostu mniejsze zło. W miarę rozwoju wojny i kładącego się na niej cieniem widma Holokaustu, Schindler zaczyna jednak doznawać przebudzenia. W konsekwencji, oszukując swoich rodaków i wydając wszystkie zarobione uprzednio pieniądze, ratuje od śmierci 1200 osób.
Jego alter ego stanowi Amon Goeth, komendant obozu w Płaszowie, rewelacyjnie zagrany przez Ralpha Fiennesa, który jest mistrzem w ukazywaniu ciemnej strony kreowanych przez siebie postaci. Tu aktor miał szerokie pole do popisu - Goeth to bowiem wcielone zło, człowiek który pragnie władzy i wykorzystuje ją do folgowania swoim morderczym instynktom. Danej mu szansy Fiennes z pewnością nie zmarnował.
Dopełnieniem tej dwójki jest Itzak Stern (Ben Kingsley) żydowski księgowy, którego konsekwentne działania miały ogromny wpływ na zmianę zachowań Schindlera. W epizodycznych rolach pojawia się zaś zała plejada naszych rodzimych aktorów i statystów.

Polskie dwupłytowe wydanie DVD nie różni się wiele od tego, jakie miesiąc temu zadebiutowało na rynku amerykańskim i stanowi naprawdę smakowity kąsek dla kolekcjonerów. Subtelne menu już w chwilę po włożeniu płyty do odtwarzacza wprowadza nas w stosowny klimat, sprawiając, iż budzi się w nas przeczucie, że oto za chwilę obejrzymy film niezwykły. Doskonałe przeniesienie obrazu w formacie 1.85:1, który w niczym nie umniejsza mistrzostwa zdjęć Janusza Kamińskiego tylko nas w tym przekonaniu utrzymuje. Oryginalna ścieżka dźwiękowa w 5.1 Surround także pozbawiona jest wad. Szkoda tylko, że nie znajdziemy jej w formacie DTS, który dostępny jest tylko i wyłącznie w wersji hiszpańskojęzycznej. Polskie wydanie oferuje napisy w języku angielskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim.

Film, ze względu na długi czas trwania podzielony jest na 2 części. Na 1 płycie znajdziemy rozdziały od 1 do 27, na drugiej możemy dostać się do scen 28-40.

Dwa dodatki, jakie oferuje to wydanie ulokowane są na płycie nr 2.
Pierwszym jest 77-minutowy dokument "Voices From the List". Rozpoczyna go krótkie wystąpienie reżysera, Stevena Spielberga, następnie poznajemy kilku ocalałych Żydów, którzy znaleźli się na sławnej już dziś liście. Z ich opowieści wyłania się zarówno horror wojny jak i obraz ich wybawcy - Schindlera. Wszystko okraszone jest autentycznymi zdjęciami i fragmentami filmowymi, m.in. pochodzącymi z zasobów polskiej Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych.
Drugi bonus - "The Shoah Fundation Story with Steven Spielberg" to coś w rodzaju reklamy założonej przez Stevena Spielberga Fundacji Wizualnej Historii Ocalonych od Shoah. Jej celem było utrwalenie wspomnień ponad 50 tys. ludzi, którzy przeżyli Holokaust, świadków straszliwych zbrodni popełnianych przez nazistów. Materiał zgromadzony z ich relacji ma stanowić ostrzeżenie dla przyszłych pokoleń. Czas trwania: 11 minut.
Oba filmy dostępne są z polskimi napisami.

Być może wypadałoby się pokusić jeszcze o zamieszczenie takich bonusów jak komentarz twórców, dokument w rodzaju "The making of" lub choćby zwiastun kinowy. Warto uświadomić sobie jednak, że siłą przekazu "Listy Schindlera" jest zawarta w nim prawdziwa historia a nie jej hollywoodzka otoczka. Mając to na uwadze można przeboleć brak informacji o tym jak kręcono poszczególne sceny i... jak najszybciej zakupić omwówione właśnie wydanie DVD.

Autor: Ewelina Nasiadko




Oliver Twin

Szczegóły

Książka:
autor:Michael Blake
tłumaczenie:Wojciech Surman
data wydania:1991
ilość stron:330

Film:
reżyseria:Roman Polański
scenariusz:Roman Polański
zdjęcjia:Dean Semler
muzyka:John Barry
rok produkcji:2005
długość:130



Recenzje

Książka
"Tańczący z wilkami" to wspaniała opowieść o żolnierzu, który, przebywając w opuszczonym forcie znajdującym się gdzieś na północnych równinach Stanów Zjednoczonych, zaczyna dostrzegac rzeczy, na które nigdy wcześniej nie zwracał uwagi. Porucznik Dunbar - żołnierz Unii (okres wojny secesyjnej w USA) oddelegowany zostaje przez swoich zwierzchnikow do fortu Sedgwick, znajdującego się nieopodal granicy z Kanadą. Gdy dociera na miejsce, okazuje się, iż wspomniany fort Sedgwick w rzeczywistości jest tylko starą i w dodatku opuszczoną ruderą. Mimo to porucznik Dunbar postanawia wywiązać się ze swojego żołnierskiego obowiązku i wkrótce po przyjeździe przystępuje do odbudowy zniszczonej placówki.

Pewnego dnia, gdy porucznik zajęty jest pracami porządkowymi, do fortu Sedgwick przybywa niespodziewany gość; jest nim wilk z dwiema białymi łatami na łapach. Porucznik Dunbar, będąc bardzo osamotniony, usiłuje oswoić nowego gościa i nazywa go "Dwie skarpety" - jest to początek wspaniałej przyjaźni między żołnierzem a wilkiem. Wkrótce potem w forcie zjawiają się także Indianie, którzy - będąc pod ogromnym wrażeniem więzi łączących człowieka z wilkiem - nazywają porucznika Dunbara "Tańczącym z wilkami".

Według mnie książka "Tańczący z wilkami" jest wspaniałą powieścią pełną uczuć i miłości, jaka połączyła białego człowieka z indiańskim plemieniem i czworonożnym przyjacielem.

Autor:emu555


Film:
Wspaniały film, chyba szczytowe osiągnięcie kariery Kevina Costnera i jednocześnie jego reżyserski debiut. Mamy tu obraz Dzikiego Zachodu bez dzielnych szeryfów, szybkich jak błyskawica rewolwerowców i okrutnych, bezwzględnych Indian. Jest to obraz bardzo prawdziwy, choć z pozoru to, co pokazuje nie wygląda zbyt prawdopodobnie. Dunbar, porucznik wojsk Unii, który podczas wojny secesyjnej wykazał się bohaterstwem, zostaje na własną prośbę wysłany daleko na Zachód by strzec samotnego fortu. Tam spotyka Siuksów. Początkowe obawy i wzajemna rezerwa powoli ustępują przyjaźni i sympatii, a nawet miłości. Indianie zaczynają traktować Dunbara jako pełnoprawnego członka szczepu. Innego zdania są jednak pojawiający się w okolicy amerykańscy żołnierze, którzy uważają go za zdrajcę i renegata. Film do tego jest świetnie zrobiony. Zdjęcia są kapitalne, mnóstow pięknych ujęć, a muzyka to po prostu majstersztyk. O wartości filmu decyduje też wspaniała, chyba najlepsza (może oprócz "JFK" i "Nietykalnych") rola w karierze Costnera. Naprawdę wspaniały film - piękny i wzruszający.

Autor: Feanor


You Might Also Like

0 komentarze

Flickr Images