Tomasz Bagiński: Polska nadzieja

lutego 22, 2014


Tomasz Bagiński Polska nadzieja w Świecie kina!






Rysownik, animator, reżyser. Jest artystą samoukiem. Porzucił studia architektoniczne dla robienia filmów. Pierwszy film studencki "Rain" wygrał w 1998 roku kilka lokalnych nagród i stał się przepustką do firmy Platige Image. Między 1999 i 2002 pracował z przerwami nad swoim poważnym debiutem krótkometrażowym – "Katedrą". Film zdobywa w 2002 roku główną nagrodę "Best Animated Short" na największym festiwalu animacji i efektów specjalnych SIGGRAPH, a rok później otrzymuje nominację do Oscara w kategorii krótki film animowany. W roku 2004 realizuje swój drugi film krótkometrażowy pt. "Sztuka spadania". W 2005 roku zdobywa nagrodę Jury na festiwalu SIGGRAPH, stając się jednocześnie pierwszym w historii festiwalu twórcą, który otrzymał obie główne nagrody. Potwierdzeniem sukcesu obu produkcji są nagrody i udział filmów i twórców na kilkudziesięciu międzynarodowych festiwalach. W przerwach pomiędzy realizacją swoich autorskich projektów, pracuje nad efektami specjalnymi i animacją na potrzeby produkcji reklamowych i kinowych.
Obecnie pracuje nad dwoma krótkimi filmami animowanymi: "Kinematograf" oraz "Wszyscy święci".









Szalony geniusz poświęca się konstruowaniu wynalazku, którym chce zmienić świat, ignorując schorowaną żonę.
Materiał filmowy:
Zobacz

Zdjęcia:


Get Adobe Flash player

8








Wędrowiec, który trafia do ogromnej katedry, próbuje zgłębić jej tajemnice.
Materiały filmowy:
Zobacz
Zdjęcia
Get Adobe Flash player







c


Żołnierze którzy postradali zmysły, zostają wysłani na odległą wyspę, gdzie kultywują swoje dziwactwa.
Materiał filmowy:
Z0bacz
Zdjęcia
Get Adobe Flash player









Odwieczna puszcza ciągnąca się po horyzont. Pomiędzy drzewami widać małą polanę skąpaną w promieniach słonecznego światła. W światło wchodzi woj dzierżący włócznię, którą wbija w sam środek polany. Zrywa się huraganowy wiatr, a w miejscu, w które wbito włócznię, wyrasta wczesnośredniowieczne miasto...
Materiał filmowy
Zobacz
Zdjęcia
Get Adobe Flash player
 
 
 
 
Nagrody:

Katedra
    (2003) nominacja do Oscara, Krótki Film Animowany (USA)
    (2003) 43. Krakowski Festiwal Filmowy, Srebrny Lajkonik (Polska)
    (2002) SIGGRAPH, Najlepszy Krótki Film Animowany (USA)
    (2002) British Animation Festival, Najlepszy Komputerowy Film Animowany (Wielka Brytania)
    (2002) Animago, Najlepszy Film Festiwalu (Niemcy)
    (2002) Artfutura, Najlepszy Film, Nagroda Publiczności (Hiszpania)

Sztuka spadania
    (2006) nagroda Brytyjskiej Akademii Filmowej BAFTA, Najlepszy Krótki Film Animowany (USA)
    OSCAR® Semi-Finalist, Krótki Film Animowany (USA)
    (2005) SIGGRAPH, Nagroda Jury (USA)
    (2005) Prix Ars Electronica Film Festival, „Golden Nike” (Austria)
    (2005) Animago, „Animago Award” (Niemcy)
    Dresden Film Festival, „Youth Oscar Animation” (Niemcy)
    Arizona Film Festival, Najlepszy Film Animowany (USA)
    (2005) Beverly Hills Film Festival, Najlepszy Film Animowany (USA)
    (2005) Digital Shorts Competition, "Grand Prix" – Golden Horse Awards (Tajwan)
    China International Cartoon and Digital Art Screening Festival, Wyróżnienie specjalne (Chiny)

"Wiedźmin" – czołówka gry
    (2008) nominacja do nagrody Visual Effects Society w kategorii Sekwencje Filmowe w Grze Komputerowej (USA)

"Siedem Bram Jerozolimy"
    (2009) Nagroda Główna, Czeski Kryształ na festiwalu Złota Praga (Czechy)
    (2009) nominacja do nagrody Rose d'Or w Lucernie (Szwajcaria)
    (2009) nominacja do nagrody Emmy International (USA)

"Kinematograf"
    (2009) Grand Prix festiwalu Animago w kategorii najlepszy krótki film. (Niemcy)






Wywiady:

Spotkanie z Tomaszem Bagińskim - o nauce animacji, jej tworzeniu i perspektywach:

Czy lubi Pan uczyć  młodych ludzi, czy sprawia Panu satysfakcję  dzielenie się wiedzą?

Tak, bo ja mam tę  przypadłość, którą mają wszyscy mądrale, że lubię  się mądrzyć, a tak mogę robić to bezkarnie. Strasznie dużo gadałem przez ostatnie cztery godziny. Lubię uczyć, aczkolwiek mam tak potwornie dużo pracy, działań nierozwiązanych, że pewnie tak naprawdę zajmę się uczeniem jak będę szedł na emeryturę i wtedy to może będzie miało większy sens. Na razie wciąż robię nowe rzeczy, sam się ciągle uczę. Mogę podzielić się wiedzą do jakiegoś poziomu.

Który z projektów, nad którymi Pan pracuje jest największy, lub ma dla Pana największe znaczenie?

Robimy teraz duży event – 5 filmów 3D HD 3-minutowych, dużych i przedstawienie 10-minutowe z projekcjami 3D, w bardzo ciasnym timingu, używamy bardzo skomplikowanych technologii, dużo Motion Capture. Jest to zadanie, które rzeczywiście w tej chwili zajmuje sporo czasu. Oczywiście cały czas poprodukcja Hardkor 44. Jestem także zaangażowany w dosyć skomplikowane projekty reklamowe.

Nawiązując do Hardkor 44, jest to projekt dotyczący historii, podobnie jak kilka poprzednich. Czy interesuje się Pan historią?

Myślę, że tak samo jak inni. Traktuję ją jako źródło dobrych opowieści, ale nie jestem fanem historii, świrem na jej punkcie, który sprawdza czym się różni rękawica z XV wieku od tej z XVI. Raczej jest to zainteresowanie ogólne. Jak mamy bardzo skomplikowane zadania historyczne to zazwyczaj my skupiamy się na wizji, na sprawach ogólnych, a szczegóły konsultujemy z historykami, którzy będą w stanie wskazać ewentualne błędy itd.

Co Pan myśli o grafice komputerowej w Polsce – czy duże zmiany w niej zaszły biorąc pod uwagę okres kilku lat?

Cały czas się  zmienia. Jest to jedna z tych technik, które się bardzo szybko rozwijają i jest ich coraz więcej. Liczę na to, że dużo młodych ludzi będzie się uczyło grafiki komputerowej, głównie dlatego, że będzie ona bardzo potrzebna. W najbliższych latach będzie coraz więcej grafiki, Augmented Reality, animacji, przenoszenia filmów do świata wirtualnego, efektów specjalnych w nich, dużo rzeczy do Internetu, po prostu ogromna ilość miejsc, gdzie będzie można pokazywać kontent graficzny. A ludzi zajmuje się tym w Polsce dosyć mało. Pewne sygnały są znamienne i powinny być dostrzeżone. Wydaje mi się, że nawet na poziomie rządowym. Z jakiegoś powodu takie kraje jak Kanada, Francja, ale też np. Chiny bardzo mocno inwestują w grafikę komputerową, gry komputerowe, nowe technologie, bo to jest przyszłość. W którymś momencie Internet i rzeczywistość za pomocą Augmented Reality połączą się ze sobą. Chińczycy kształcą bodajże 100 tys. nowych osób w tym kierunku, więc mówimy o działaniach poważnych. Jeżeli nie chcemy jako kraj pozostać w tyle, to dobrze byłoby podjąć odpowiednie kroki zwłaszcza, że jest to dziedzina pozbawiona granic.

Skoro wspomniał  Pan o Chinach, co myśli Pan o wstrzymaniu publikacji Pana filmu "Made in China" przez Reporterów bez Granic?

Nie chcę o tym rozmawiać, bo to stara historia, która się skończyła tak jak to zostało podkreślone. Teraz jest już za późno na publikację, bo była to rzecz związana z Olimpiadą. W tej chwili wypuszczenie tego filmu nie miałoby nawet sensu.

Nie podchodzi Pan do tego emocjonalnie?

Nie, aczkolwiek kiedyś  miałem jakiś tam żal, ale cóż z jakiś powodów zdecydowali, żeby tak zrobić. Może politycznych. Ja już jestem zupełnie gdzie indziej, zajmuję się innymi rzeczami.

Jakie ma Pan plany lub marzenia, które chciałby Pan zrealizować?

Zawodowe - to Hardkor44, albo jakiś inny długi metraż, bo już na mnie czas. Jeśli chodzi o krótkie metraże nie powinienem ich robić, bo trochę jestem już za stary. Niech je robią młodzi ludzie. Chciałbym na pewno zrobić następne filmy długometrażowe, a przynajmniej zacząć produkcję i mieć finansowanie i chciałbym, żeby się to udało w ciągu roku. Myślę, że jest to marzenie osiągalne. Jeśli chodzi o życie osobiste, to chciałbym być zdrowy i żeby rodzina była, a wszystko będzie dobrze.

Co by Pan doradził  młodym ludziom, którzy mają  marzenia, pasję, hobby i chcą  je połączyć z karierą  zawodową?

To nie jest wielki problem. Jestem zdania, że jak ktoś coś robi i chce to robić, to pieniądze i praca się dla niego znajdą. Nie odkrywam tu żadnej filozofii. Ludzie są potrzebni w tym fachu i będą, pracy będzie coraz więcej. Jeżeli ktoś widzi w tym swoją przyszłość, to nie ma problemu. Ale jeśli ktoś myśli tylko o tym, żeby zarobić, to prawdopodobnie mu się to nie uda. To jest fach, który wymaga pewnego zacięcia, zaangażowania i ukierunkowania. Żeby zarobić pieniądze lepiej otworzyć „szczęki” i sprzedawać np. paluszki



Ja, Benedyktyn ?

Strona głównaWywiady i sylwetkiJa, Benedyktyn ?
Wywiady i sylwetki
TOMASZ BAGIŃSKI Ja, Benedyktyn ?
Ja, Benedyktyn ?
TOMASZ BAGIŃSKI Ja, Benedyktyn ? Zdjęcia: ons.pl

Obrzydliwie, paskudnie, chorobliwie ambitny. Tak mówi sam o sobie. I dodaje za znanym pisarzem, że „najbardziej trwałe budowle tworzy się na najgorszych cechach swojej natury”. Zrobił animację, która zachwyciła amerykańską Akademię Filmową. A gra komputerowa, którą współtworzył, jest światowym przebojem. Kolejnym hitem ma szansę zostać jego nowy projekt – „Kinematograf”.

GALA: Czy współtworząc grę „Wiedźmin”, nie czuł się pan trochę jak diler, który sprzedaje narkotyki? Młodzi, zamiast grać w piłkę i czytać książki, zatracają się przed komputerem.

TOMASZ BAGIŃSKI: W to nie wierzę. To wielka ściema, że gry zmieniają psychikę.

GALA: Nie rozwijają emocji, empatii, tak jak np. czytanie. Takie są badania.

TOMASZ BAGIŃSKI: Znam bardzo dużo ludzi, którzy równie chętnie grają, jak czytają. Jedno nie wyklucza drugiego. Podaje pani argumenty jak za czasów braci Lumière, kiedy pojawiło się kino. Krytycy nie zostawiali na kinie suchej nitki, wieszcząc, że pozostanie tylko wulgarną rozrywką dla ludu.

GALA: A nałóg komputerowy?

TOMASZ BAGIŃSKI: Picie i palenie też nie prowadzą automatycznie do nałogu. Trzeba mieć ku temu predyspozycje. Z komputerem też trzeba umieć żyć. Nie da się już go wyrugować z życia. Niech pani zwróci uwagę, że cały internet oparty jest na czytaniu i pisaniu. Nowe pokolenie, które wchodzi w życie, znacząco lepiej wykorzystuje te umiejętności niż mój rocznik 1976. To właśnie dzięki komputerom słowo pisane będzie przeżywać renesans.

GALA: Przystępując do projektu „Wiedźmin”, miał pan świadomość, że uczestniczy w produkcji, która jest przełomem w polskiej kulturze popularnej?

TOMASZ BAGIŃSKI: Nie mieliśmy poczucia misji. To była dla nas szansa na zdobycie nowych doświadczeń i mieliśmy dużo wolności artystycznej, w przeciwieństwie do naszej codziennej działalności w reklamie. Niewątpliwie Wiedźmin wśród współczesnych polskich bohaterów popularnych ma największy potencjał, by stać się postacią globalną. To strzał w dziesiątkę. Pierwszy popkulturowy produkt polski, który może podbić świat. Ta gra jest początkowym etapem, plany są bardziej inwazyjne. W tym jest najbardziej przełomowe myślenie.

GALA : Polak potrafi?

TOMASZ BAGIŃSKI: Taką świadomość, nareszcie niezakłamaną przez propagandę, wyzwoliło wejście Polski do Unii Europejskiej. Europa otworzyła się na nas. Nie tylko dlatego, że tam jeździmy zmywać naczynia i udrożniać rury kanalizacyjne. Postrzeganie Polski na świecie radykalnie się zmieniło. Zainteresowanie budzi także nasza kultura.

GALA : Jest szansa, że powstanie polski DreamWorks, w którym nakręcimy polskiego „Shreka”?

TOMASZ BAGIŃSKI: Płacimy za lata zacofania. I choć jestem wielkim optymistą, jeśli chodzi o przyszłość, to, niestety, musi potrwać. Takiego przemysłu nie można zbudować w rok czy dwa lata. Potrzebne są dziesięciolecia. To nie jest tylko kwestia pieniędzy. Na film animowany dla dzieci udałoby się je w Polsce zorganizować, ale to problem przede wszystkim zbyt małych zespołów. Nie ma u nas szkoły, która zawodowo uczy grafiki komputerowej. Jest, owszem, kilka szkół wyższych, np. łódzka Filmówka czy niektóre akademie sztuk pięknych, ale to za mało. Graficy komputerowi to najczęściej ludzie, którzy są samoukami, tak jak ja.

GALA : Barierą w tym zawodzie jest chyba także charakter pracy. Żmudne dłubanie, benedyktyńska cierpliwość. Nakręcenie prawie siedmiu minut „Katedry” zajęło panu trzy lata.

TOMASZ BAGIŃSKI: Jeśli chce się pracować w animacji, nie trzeba od razu rzucać się na robienie takich projektów jak „Katedra”. W sumie trwało to tak długo, ponieważ musiałem w tym samym czasie pracować zarobkowo. Podsumowując czas, jaki poświęciłem temu filmowi, wyszłoby około piętnastu miesięcy. „Katedra” była powodem, dla którego rzuciłem studia architektoniczne na czwartym roku. Postanowiłem, że przysiądę do niej jak do dyplomu. Będę się tak męczył. Poza tym uważam, że żyjemy w piekielnie wygodnych czasach. Wielki mi problem, poświęcić piętnaście miesięcy życia na film. Co to jest? Cofnijmy się o sto, a nawet o pięćdziesiąt lat. Posłuchajmy czasem naszych rodziców, jak ciężko musieli przebijać się przez życie. Przy takich doświadczeniach wysiłki mojego pokolenia czy tego obecnie wchodzącego w życie wydają się śmieszne.

GALA : W jakiej konwencji będzie pański nowy film „Kinematograf”?

TOMASZ BAGIŃSKI: Po sukcesie metafizycznej, fantastycznej „Katedry” zrobiłem „Sztukę spadania” w konwencji czarnego humoru. Nie chciałem porównań i wytrąciłem krytykom broń z ręki. „Kinematograf” będzie w jeszcze innej stylistyce. Nie chcę zdradzać szczegółów, powiem tylko, że to piękna historia o miłości. W kinie interesują mnie proste historie, które wzruszają. Wierzę, że filmy są rozrywką trochę ludową. Nie powinno się ich kręcić dla wąskiej elity. Powinny być zrozumiałe zarówno dla budowlańca, jak i dla człowieka z doktoratem.

GALA : Animator komputerowy staje się najbardziej gorącym zawodem?

TOMASZ BAGIŃSKI: Kto postawi na animację, nie będzie miał w przyszłości żadnych problemów ze znalezieniem dobrze płatnej pracy. To niezwykle prężnie rozwijająca się dziedzina.

GALA : Pan sam o sobie powiedział: „Jestem obrzydliwie, paskudnie, chorobliwie ambitny”.

TOMASZ BAGIŃSKI: Pewnie, że jestem ambitny, czemu nie. To akurat dobra cecha. Jacek Dukaj w „Czarnych oceanach” kapitalnie stwierdził, że najbardziej trwałe budowle tworzy się na najgorszych cechach swojej natury. Ambicja może być cechą niszczącą, ale także budującą. Kiedy zdawałem na ASP i zostałem wykopany z egzaminu, całą moją wściekłość skierowałem w rozwój siebie.

:

You Might Also Like

0 komentarze

Flickr Images