Okiem Agaty: filmowe fascynacje - Zjawa (The Revenant)

marca 30, 2016


Zapraszam na kolejną odsłonę cyklu autorstwa Agaty!
Dzisiaj recenzja dramatu przygodowego w reżyserii Alejandro González Inárritu „Zjawa” z główną rolą Leonardo DiCaprio za którą otrzymał Oscara.

Zjawa (The Revenant, 2015, reż. Alejandro González Iñárritu)
Niezapomniana rola Leonardo DiCaprio w filmie, który jak najszybciej chciałabym obrócić w niepamięć - oto jak pokrótce podsumowałabym „Zjawę”. Alejandro González Iñárritu serwuje wytrwałym widzom ponad dwuipółgodzinną, naturalistyczną opowieść o zemście w krainie śniegu, lodu i krwi. Mamy niebywałą okazję zobaczyć jak traper, Hugh Glass (oscarowy DiCaprio) przemierza amerykańskie knieje, aby wziąć odwet na człowieku (Tom Hardy), który pozbawił życia jego syna, pół krwi Indianina Hawka (Forrest Goodluck), natomiast Glassa pozostawił poważnie rannego po ataku niedźwiedzia grizzly na pewną śmierć.

Sama historia oparta jest na faktach. Wszystko miało wydarzyć się w lasach w okolicy Lemmon w Dakocie Południowej w pierwszej połowie XIX wieku. Według legendy, mocno poturbowany Glass zdołał samotnie przebyć ponad 300 kilometrów przez dzikie tereny górskie aby wbrew wszelkim przewidywaniom nie tylko przeżyć ale i powrócić do domu. Jednakże, w opowieści, którą snuje dla nas na ekranie Iñárritu, i za którą otrzymał od Amerykańskiej Akademii Filmowej drugiego w swym dorobku Oscara, mamy przede wszystkim do czynienia z bohaterem, któremu sił aby żyć dodaje rządza zemsty. To chęć wzięcia odwetu na mordercy syna napędza ekranowego Glassa do działania. Dla mnie jest to opowieść świetnie zagrana, doskonale oprawiona wizualnie (kostiumy, scenografia, fantastyczne, nagrodzone Oscarem zdjęcia Emmanuela Lubezkiego), ale jednak zbyt ciężkostrawna. Myślę, że sam wątek walki o przetrwanie to już nadto i nie trzeba było konstruować dodatkowo misternej opowieści o ojcu-mścicielu.

Przyznaję otwarcie - nie jestem w stanie do końca zrozumieć pobudek, które kierowały postępowaniem głównego bohatera. Są one dla mnie zbyt proste i zbyt pierwotne. W postępowaniu Glassa nie ma miejsca ani na litość ani na przebaczenie. Jako przedstawiciel rzekomo cywilizowanego „Zachodu” miernie wypada na tle rdzennego Amerykanina, Elka Doga (Duane Howard), przywódcy Indian Ree, który ogniem i mieczem oraz deszczem strzał usiłuje odzyskać porwaną córkę Powaqę (Melaw Nakehk’o). W tym zestawieniu Elk Dog wydaje się być bardziej ludzki – sięga po broń po to, aby odzyskać żywe dziecko, a nie po to, aby pomścić, jak Glass, umarłe.

Jeśli się przyjrzeć bliżej, z łatwością można dostrzec, że „Zjawa” w swej warstwie podskórnej porusza kwestie rasowe. Tło dla przygód Glassa stanowią bowiem zmagania rdzennych Amerykanów i osadników i ich nierówna walka o dostęp do ziemi, do zasobów, do dóbr naturalnych. Sam Glass ze swą indiańską małżonką oraz pół krwi synem oraz niebywałą znajomością dzikich kniei wydaje się być otwarty na kulturę i tradycję rdzennych mieszkańców. A jednak napędzany własnym bólem potrafi jedynie dać się ponieść najbardziej pierwotnym instynktom, tak jakby na żadne wyższe wartości w jego prymitywnym, zdominowanym przez mężczyzn świecie, nie było miejsca. Niemniej, naturalizm i eksponowanie na każdym kroku DiCaprio w konfrontacji z niegościnną naturą nie pozwala zbyt głośno wybrzmieć owym niuansom.

Cóż bowiem zostało i w głowie po zakończeniu seansu? Scena walki człowieka z niedźwiedziem, przyżeganie rany krtani przez głównego bohatera z użyciem prochu oraz nagie i umęczone ciało DiCaprio usiłujące schronić się przed zimnem w wypatroszonym wnętrzu padłego konia. Generalnie wiadra krwi na śniegu i piękne zimowe pejzaże. To zbyt mało, aby polecić ów film każdemu. Zatem ostrzegam: „Zjawa” to DiCaprio do spółki z Iñárritu i Lubezkim – dla konesera.
źródło zdj: theguardian, foxmovies

autorka recenzji: Agata

You Might Also Like

0 komentarze

Flickr Images