Zabicie świętego jelenia (2017) - Na jelenia do… kina

grudnia 16, 2017

Był homar, teraz jest jeleń. Przyglądamy się najnowszej produkcji greckiego reżysera Jorgosa Lantimosa. Na recenzję filmu „Zabicie świętego jelenia” zaprasza Marta Szczepańska.


Chłodny i drażniący – to są najmocniejsze strony filmu „Zabicie świętego jelenia”. I taki klimat trzyma nas przy ekranie od początku do końca. Byłam ciekawa, co po intrygującym „Lobsterze” stworzy ta ciekawa dwójka: grecki reżyser Jorgos Lantimos i irlandzki aktor Colin Farrell. Tym razem towarzyszą im: mistrzyni ról zimnych perfekcyjnych doskonałości (potwierdzająca tu świetnie tę manierę) Nicole Kidman i nieprzewidywalny (znakomity) młody i obiecujący Barry Keoghan.

I znowu dostajemy film, który jak poprzednią produkcję, gatunkowo trudno gdzieś zaliczyć - ale to dobrze, bo dzięki temu nie do końca wiadomo, co nas czeka. Bo „Jeleń” to trochę dramat, trochę kino zemsty, grecka tragedia rodzinna, a po trosze też thriller i horror. A ta dezorganizacja co chwile przełamuje reguły, które reżyser mozolnie na początku definiuje. Ale chaos to tylko pozorny.

Jeśli ktoś lubi dyskomfortowe filmy (które uwierają jak kamień w bucie), tak samo oniryczne, co neurotyczne - to powinien ten obraz zobaczyć. „Zabicie świętego jelenia” zaspokoi potrzeby miłośników dziwnych filmów. Przy czym uczciwie ostrzegam - katharsis znane z greckiej tragedii, też jest na końcu pozorne. Tym niemniej - polecam!

Daję 7/10 gwiazdek – film jest momentami autystyczny, przez co trzyma napięcie i tajemnicę. Może jednak męczyć. To zatem kino dla tych, którzy nie lubią być prowadzeni za rękę. Zabrakło mi jednak czarnego humoru, którym reżyser znakomicie uwodził w „Lobsterze” (filmie z 2015 r., który nie dostał polskiego tłumaczenia „Homar”).

autorka: Marta Szczepańska

You Might Also Like

0 komentarze

Flickr Images