"Sherlock" z Benedictem Cumberbatchem w roli głównej. "Sherlocka" nietypowego, bo dziejącego się współcześnie, w dobie Internetu. Oto 10 powodów, dla których warto obejrzeć całą serię w jeden weekend.
1. Benedict Cumberbatch. W płaszczu
W każdym filmie czy serialu o Sherlocku najważniejszy jest Sherlock.
Benedict Cumberbatch jest inny od wszystkich pozostałych Sherlocków.
Młody. Przystojny. Charyzmatyczny. Świetnie wygląda w płaszczu. Ma
mnóstwo fanek tak zwariowanych na jego punkcie, że nazywają siebie
Cumberbitches. Grany przez niego detektyw to geniusz, ekscentryk,
egoista i psotny dzieciak, który za grosz nie ma empatii i myśli przede
wszystkim o sobie. Uwielbia płaszcze i świetnie w nich wygląda... a, o
tym już chyba było.
2. Klasyczna historia opowiedziana w nowoczesny sposób
"Sherlock" BBC różni się od innych produkcji o najsłynniejszym
detektywie wszech czasów przede wszystkim tym, że przenosi akcję
opowiadań sir Arthura Conan Doyle'a do współczesnego Londynu. Ze
wszystkimi tego konsekwencjami. Steven Moffat i Mark Gatiss, ci sami
panowie, którzy piszą teraz "Doktora Who", bardzo odważnie przerabiają
klasyczne historie, dbając o to, by ich częścią były nowe technologie.
W szczególności podoba mi się to, w jaki sposób "Sherlock" pokazuje
widzom tok rozumowania głównego bohatera – schematycznie, jako ruchomą
mapę myśli najbardziej inteligentnego człowieka na świecie (jeśli nie
liczyć jego brata, oczywiście). Po co tracić czas na długaśne
wyjaśnienia, skoro można powiedzieć nam wszystko w parę sekund?
3. Przygoda goni przygodę
Nieważne, czy historia dzieje się współcześnie, czy w XIX wieku, w
"Sherlocku" zawsze najbardziej pociąga nas przygoda, dreszczyk emocji
wynikający z tego, że się dzieje. Dzieje się dużo i z sensem – warto
dodać. Nie może bez tego żyć John Watson, nie możemy żyć i my. I
oczywiście, że "Sherlock" BBC One nam to zapewnia! W cudownie dużej
ilości.
4. Londyn – piękny, chłodny, fascynujący
Uwielbiam wszystkie duże miasta we wszystkich serialach. Naprawdę!
Londyn w "Sherlocku" w ogóle nie wydaje się oklepany, jest piękny,
momentami mocno turystyczny, momentami pokazujący nam takie oblicza,
których nie mieszkając w nim, raczej nie mamy szansy zobaczyć.
Charakterystyczne zdjęcia tworzą wraz z muzyką Davida Arnolda i Michael
Price'a niepowtarzalny klimat, który poczujecie już oglądając czołówkę.
5. Dialog twórców serialu z fanami
Moje szefostwo zabroniło mi za dużo spoilerować (no chyba że chodzi o
spoilery mające więcej niż 100 lat), bo dopiero zaczyna "Sherlocka", nie
mogę więc napisać, co widziałam w otwierającym trzeci sezon odcinku
"The Empty Hearse". Napiszę więc tylko tyle: Moffat z Gatissem potrafią
fajnie wykorzystać to, że żyjemy w czasach, kiedy dyskusje o popkulturze
stały się interaktywne i każdy może zabrać głos. Wczoraj stało się
jasne, że słuchają fanów, wiedzą, co się na Tumblerze dzieje i potrafią
prowadzić z nami inteligentne, choć czasem dość okrutne gierki. I
jeszcze te hashtagi...
6. Dużo świetnego humoru
Inteligentny i ostry jak brzytwa brytyjski humor to immanentna cecha
niemal wszystkich produkcji z Wysp. Nie brak go i w "Sherlocku", który
potrafi rozbroić widza zabawnym dialogiem w najbardziej dramatycznym
momencie. Od samego początku częścią serialu są bezpardonowe żarty z
tego, że obu bohaterów podejrzewa się o homoseksualizm (nie, nie ma to
większego związku z prawdą! Skoro pytacie).
7. Relacje Sherlocka z Watsonem, Mycroftem i resztą świata
Uwielbiam obserwować, jak Sherlock (nie) radzi sobie z ludźmi. Jak ich
obraża, jak nimi pomiata, jak oni i tak troszczą się o niego. Uwielbiam
jego przyjaźń z Watsonem, bo to po prostu klasyka: dwóch facetów, z
których każdy koniec końców dałby się pokroić za drugiego. Świetne są
wszystkie sceny z Mycroftem, który, jak już pewnie wiecie, jest tym
mądrzejszym z braci Holmesów. Tak, tak, Sherlock ma kompleksy!
A do tego Lestrade i Molly, i pani Hudson, i ten biedny Anderson...
"Sherlocka" zasiedlają fantastyczne postacie, z którymi główny bohater
ma niebanalne relacje.
8. Moriarty, jakiego jeszcze nie widzieliście
Zabronili mi spoilerować, więc mogę napisać tylko tyle, że w "Sherlocku"
BBC Moriarty jest zupełnie inny od swoich poprzedników. Ekscentryczny,
szalony, genialny i bardzo, ale to bardzo kontrowersyjny. Kiedy go
zobaczycie, będziecie wiedzieć, co mam na myśli. Tak, spoilerem byłoby
tu już samo zdjęcie.
9. Ta kobieta
Równie specyficzna jest TA kobieta, czyli Irene Adler. Mogę chyba
zdradzić, że w serialu BBC ma ona twarz Lary Pulver i jest, hm, dość
ciekawą osobą. Jak się zastanowić, to w sumie zgodną z kanonem. I
jednocześnie tak niemożliwie pokręconą, że twórców serialu można za to
tylko kochać. Albo nienawidzić. Albo jedno i drugie naraz.
10. Można obejrzeć całość w jeden weekend
Oczywiście, czasem fajne są seriale, które można oglądać i oglądać, i
nigdy się nie kończą. Ale krótkie brytyjskie sezony też mają coś w
sobie. Praktycznie nie ma tu słabych momentów, wszystko jest przemyślane
i dopięte na ostatni guzik. A jeśli chcecie być na bieżąco, to
wystarczy, że poświęcicie weekend na nadrobienie zaległości. Do tej pory
wyemitowano siedem odcinków "Sherlocka", po 1,5 godziny każdy. W
niedzielę wieczorem ponownie spotykamy się na Baker Street, by obejrzeć
odcinek "The Sign of Three". I mam nadzieję, że będzie nas więcej niż
ostatnio.
„Ludzie, którzy czytają coś ukrywają. Ukrywają, kim naprawdę są. Ludzie, którzy coś ukrywają, nie zawsze lubią to, kim są."
Tamte dni, tamte noce (2017
2 komentarze
Naprawdę świetny wpis! I na dodatek prawdziwy. Chyba po raz setny obejrzę wszystkie odcinki Sherlock'a. Dzięki :D
OdpowiedzUsuńKocham Sherlocka zwłaszcza za ten cudowny humor i relacje z Watsonem. Genialnie opisane!;)
OdpowiedzUsuń