Jeden z najbardziej wyczekiwanych musicali ostatnich lat w reżyserii DamienaChazelle, który kilka lat temu osiągnął sukces dzięki obrazowi „Whiplash". Już niebawem dowiemy się, czy dzieło Chazelle zostanie obsypane Oscarami.
Niebanalna chorografia została znakomicie poprowadzona, jest bez wątpienia jedną z największych zalet. Kadrowanie czy ruch kamerą zostały perfekcyjnie wykonane, można dostrzec wiele kapitalnych ujęć, operator pokaż swoje wyrafinowane oko. Oczywiście nie można zapomnieć o pięknej wkomponowanej muzyce, która nadaje niesamowitą atmosferę.
Duet Emmy Stone i Ryana Goslinga doskonale się uzupełnia, widać, że między nimi swobodnie i natułanie iskrzy. Śmiało można uznać za jeden z najlepszych duetów damsko-męskich ostatnich lat. Patrząc oddzielnie na ich kreacje, można ocenić je na tym samym poziomie, choć Stone miała trochę więcej emocji do pokazania, z czym świetnie sobie poradziła. Ogólnie stworzyli bardzo wiarygodne postacie, świetnie sobie poradzili z przedstawieniem fizyki.
Najbardziej obawiałem się, że scenariusza, że może okazać się oklepanym podejściem do tematyki, naszczepcie kompletnie niepotrzebnie. Cała historia została przedstawiona bardzo ciekawie i nie ma chwili, aby poczuć znużenie. W takim rodzaju przebiegu fabuły raczej nie oczekiwałem większego zaskoczenie a tutaj zdążyły mi się takie momenty, który się nie spodziewałem. Zakończenie zostało dobrze przemyślane i podane w bardzo ciekawy sposób.
Jedynie miałem mały problem z montażem, jakoś mi nie podpasywał zwłaszcza na samym początku.
Ogólnie stworzona doskonały musical pod każdym względem. Udało się wskrzesić nieco umarły gatunek, ostatnio w kinach bardzo brakowało musicali zwłaszcza tak świetnie wykonanych.
Chazelle powraca w bardzo dobrym styl, potwierdza swój kunszt reżyserski. Na pewno w przyszłości da o sobie jeszcze znać. Wymarzony początek kariery.
„Ludzie, którzy czytają coś ukrywają. Ukrywają, kim naprawdę są. Ludzie, którzy coś ukrywają, nie zawsze lubią to, kim są."
Tamte dni, tamte noce (2017
0 komentarze